Święty Melchior Grodziecki dał się pokroić dla Chrystusa. Św. Jan Paweł II Jezuiccy męczennicy – zamordowani przez kalwinistów

JEZUICI ZAMORDOWANI PRZEZ ŻYDÓW!!!
 
Święty Melchior Grodziecki dał się pokroić dla Chrystusa. Św. Jan Paweł II
 
Jezuiccy męczennicy – zamordowani przez kalwinistów
 
Oczywiście Melchior Grodziecki, Stefan Pongracz i Marek Kriża mogli uratować swe życie, gdyby wyrzekli się wiary katolickiej i przeszli na kalwinizm. Odmówili – mówi dla portalu PCh24.pl o. prof. Dariusz Kowalczyk SI, dziekan Wydziału Teologicznego Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie.
 
Wśród niejako znajomych Melchiora Grodzieckiego w pierwszych latach formacji zakonnej w Towarzystwie Jezusowym spotykamy przyszłych świętych. Oprócz pamięci o św. Stanisławie Kostce i św. Edmundzie Campion, zamęczony przez anglikanów w Anglii w 1584 r., jest również męczennik – Stefan Pongracz, o którym w kontekście św. Melchiora Grodzieckiego będziemy jeszcze rozmawiać. Czy możemy mówić o wzajemnym ubogacaniu się świętością, dążeniu do świętości przez wymienione postacie już od najmłodszych lat?
 
Stanisław Kostka zmarł w Rzymie w 1568 roku, a zatem kilkanaście lat przed narodzeniem Melchiora Grodzieckiego, który pochodził z polskiego szlacheckiego rodu. Obaj jednak pobierali w swoim czasie nauki w jezuickim kolegium w Wiedniu. Zapewne pamięć o Stasiu Kostce była tam żywa. Przekazywano sobie opowieści o młodym Polaku, który wykazał się niezwykłym hartem ducha, by pomimo oporu despotycznego ojca wstąpić do zakonu, i który zmarł jako młody nowicjusz w opinii świętości. Z kolei jeśli chodzi o Edmunda Campiona, to poniósł on śmierć męczeńską w Anglii mniej więcej w tym czasie, w którym na świat przyszedł Melchior. Łączy ich nowicjat jezuitów w Brnie, do którego Grodziecki wstąpił w 1603 roku, rozpoczynając swą zakonną drogę, a który wcześniej przeszedł także właśnie Campion. Niewątpliwie ten męczennik był dla nowicjuszy w Brnie, w tym dla Melchiora, przykładem mocnej wiary, która nie cofa się przed torturami i śmiercią.Zauważmy, że współnowicjuszem Grodzieckiego był Stefan Pongracz, późniejszy towarzysz w męczeństwie. Nasuwa mi się tutaj myśl, że dzisiejszym pokoleniom brakuje trochę tego nadzwyczajnego poświęcenia się w służbie Kościołowi, którym odznaczali się ludzie, o których mówimy. Inaczej są wychowywani…
 
Czy mógłby Ojciec w takim razie opowiedzieć o latach formacyjnych Melchiora Grodzieckiego? Jaki miały one przebieg?
 
Melchior, jak każdy jezuita, przeszedł dwa lata nowicjatu, który ukończył złożeniem ślubów wieczystych. Później przez cztery lata odbywał różnego rodzaju praktyki nauczycielskie i pedagogiczne, miedzy innymi w Brnie i Kłodzku. W tym czasie zdobył także wykształcenie muzyczne. Dziś tego rodzaju działalność młodzi jezuici podejmują raczej po studiach filozoficznych, a nie od razu po nowicjacie. Pięcioletnie studia filozoficzno-teologiczne rozpoczął Grodziecki w 1609 roku w Pradze. Wtedy studiowało się oczywiście po łacinie, która była wspólnym językiem wykształconych ludzi w Europie. Warto wspomnieć, że w czasie studiów w Pradze Melchior wykorzystywał swe wykształcenie i zdolności muzyczne kierując chórem i orkiestrą uczniów z prowadzonej przez jezuitów bursy dla ubogiej młodzieży.
 
Kiedy przyjął święcenia kapłańskie? Jak wyglądała jego posługa kapłańska?
 
Święcenia kapłańskie przyjął Grodziecki po ukończeniu studiów filozofii i teologii w 1614 roku. Pracował najpierw w Pradze jako duszpasterz i kaznodzieja. Głosił kazania w języku czeskim. Potem powierzono mu jeszcze obowiązki zarządcy jednego z domów zakonnych. Łączył więc pracę administracyjną z duszpasterską. Około 1616 roku został mianowany na dyrektora bursy w Pradze, gdzie wcześniej – jak wspomnieliśmy – prowadził chór i orkiestrę. Posługa ojca Grodzieckiego zostaje zaburzona przez wybuch w 1618 roku wojny, nazwanej potem wojną trzydziestoletnią.
 
Jakie podłoże polityczne miała wojna trzydziestoletnia?
 
W tamtych czasach religia i polityka były mocno splecione. Cele polityczne mieszały się z celami religijnymi. Takie też było podłoże wojny trzydziestoletniej – religijno-polityczne. Był to konflikt o władzę pomiędzy protestanckimi księstwami Świętego Cesarstwa Rzymskiego, wspieranymi przez różne państwa europejskie, a katolicką dynastią Habsburgów. Wojnę trzydziestoletnią dzieli się na cztery okresy, z których pierwszy zwany jest okresem czesko-palatynackim, a zatem dotyczy miejsc, w której żył i pracował Melchior Grodziecki. W Czechach większość stanowili protestanci, którzy przeciwstawili się katolickim Habsburgom, wszczynając tak zwane czeskie powstanie stanowe. Powstanie ostatecznie upadło. Protestanci w Czechach przegrali. Ale przegrały przede wszystkim same Czechy, które wyszły z wojny zrujnowane.
 
Pod naciskiem pastora protestanckiego, Alwinczego, domagającego się wymordowania wszystkich katolików w Koszycach, na śmierć zostali skazani trzej księża: kanonik strzygomski Marek Kriża (Chorwat), Melchior Grodziecki i Stefan Pongracz (Węgier). Żądano od nich również wyrzeczenia się wiary katolickiej, bestialsko ich torturując.
 
Jaki przebieg miało ich męczeństwo?
 
Mówimy o samym początku wojny trzydziestoletniej, kiedy w Czechach przewagę zdobyli protestanci. W 1618 roku jezuici zostają usunięci z Pragi. Melchior Grodziecki zostaje wówczas, po krótkim pobycie w Brnie, kapelanem wojskowym w Koszycach. Tam spotyka swojego dawnego współ-nowicjusza, Stefana Pongracza, oraz księdza Marka Kriża. Koszyce zdobywają wojska księcia Siedmiogrodu, którymi dowodził Jerzy Rakoczy. Początkowo chciano – jak pan zauważył – wymordować wszystkich katolików, ale ostatecznie zadowolono się torturowaniem i zamordowaniem trzech wymienionych kapłanów. Oczywiście kapłani mogli uratować swe życie, gdyby wyrzekli się wiary katolickiej i przeszli na kalwinizm. Odmówili. Byli torturowani przez całą noc z 7 na 8 września 1619 roku. Męki były straszliwe.Wisieli na belkach, z nogami obciążonym kamieniami. Oprawcy (hajducy Rakoczego) cięli ich nożami i wyrywali kawałki ciała obcęgami. Rany przypalali pochodniami. Kapłani powtarzali jedynie imiona Jezusa i Maryi.Można sobie wyobrażać, że umocnieniem w tej kaźni był dla Grodzieckiego i Pongracza m.in. przykład heroicznej wiary Edmunda Campiona. Pongracz zmarł na torturach. Grodziecki i Kriż jeszcze żyli, a zatem ścięto ich toporem.
 
Jaka była droga ich szczątków?
 
Dodajmy jeszcze, że okrucieństwo tortur wywołało oburzenie nawet wśród protestantów. Rada miejska poleciła pogrzebać ciała, które przez oprawców zostały wrzucone do kloaki. Ciała męczenników wywieziono do pewnej posiadłości koło Koszyc, skąd w roku 1636 przeniesiono je do Trnawy. Tam ostatecznie spoczęły w kościele klasztornym sióstr urszulanek.
 
Kiedy zaczęto starania o ich beatyfikację?
 
Męczennicy zostali otoczeni kultem zaraz po śmierci. Ich wstawiennictwu przypisywano liczne cuda. Nic więc dziwnego, że proces beatyfikacyjny rozpoczął się już w 1628 roku. Z różnych przyczyn trwał jednak bardzo długo, bo dopiero w 1905 roku Grodziecki, Pongracz i Kriż zostali przez Piusa X ogłoszeni błogosławionymi. No cóż! Mówi się, że młyny kościelne mielą powoli. Niecałe trzysta lat, to w historii Kościoła wcale nie tak wiele. Kanonizacji Melchiora i towarzyszy dokonał Jan Paweł II w 1995 roku.
 
Ponad rok temu ówczesny ordynariusz bielsko-żywiecki, bp Tadeusz Rakoczy, stawiając jako wzór właśnie św. Melchiora Grodzieckiego, napisał: „Szczególnie młode pokolenie, poszukujące prawdy i sensu życia, narażone jest na utratę swojej wiary, bo kuszone bywa obietnicami łatwego życia, pseudowartościami i złudną miłością”.
 
Melchior miał około 35 lat, kiedy poniósł śmierć męczeńską. Był więc jeszcze młodym mężczyzną. I jak najbardziej może być stawiany za wzór młodym, choć nie tylko im. Uzdolniony, dobrze wykształcony miał wiele lat życia przed sobą. Ale nie był skoncentrowany na sobie, na własnej karierze. Chciał służyć czemuś większemu, niż on sam. Tym czymś, a właściwie kimś większym, był Bóg, Jezus Chrystus i założony przez Niego Kościół. Melchior gotów był do służby i poświęceń. Dlatego w chwili ciężkiej próby nie ugiął się, ale dał świadectwo przyjmując śmierć męczeńską.
 
Tymczasem główne ideologie współczesnego świata głoszą – jak to zauważył bp Rakoczy w zacytowanym przez pana liście – wygodnictwo i konsumpcjonizm. Nie ma nic złego w podnoszeniu poziomu życia, ale chodzi o to, aby „wygodne życie” nie stało się bożkiem, w imię którego stajemy się zaprzańcami, godzimy się na świństwa i zło.Melchior i jego towarzysze nie szukali śmierci. Chcieli cieszyć się życiem i pracować dla dobra bliźnich, ale mieli dobrze ustawioną hierarchię wartości. Dlatego w imię tego, co najważniejsze, potrafili oddać życie.Jeśli w pogoni za wygodą uciekamy przed cierpieniem, to nasze życie może być rzeczywiście wygodne, ale staje się puste, bez sensu.
 
Dziś trwa swoista walka o młode pokolenie. O to, czy będzie to pokolenie maminsynków, egoistów konsumujących wszystko, co im wielkie korporacje podsuną pod nos, czy też pokolenie, które ostatecznie będzie wiedziało, co znaczy: Bóg, Honor, Ojczyzna. Melchior patronuje tym drugim.Biskup Rakoczy we wspomnianym liście pisze też o gorliwości, że trzeba nam gorliwości m.in. w modlitwie i życiu sakramentalnym Kościoła. „Gorliwość”, to – moim zdaniem – kluczowe dziś pojęcie, kiedy mówimy o prawdziwej reformie Kościoła. Chrystusowy Kościół potrzebuje dziś gorliwych wiernych, w tym przede wszystkim gorliwych kapłanów. Za dużo jest w katolickich szeregach letniości, bylejakości. Patrząc na takie postaci, jak Melchior Grodziecki, uderza ich gorliwość, zdrowe pragnienie wyróżnienia się w służbie Bogu i Kościołowi. Dziś w Polsce nie grozi nam jeszcze krwawe męczeństwo za wiarę, choć wiemy, że w innych częściach świata, to właśnie chrześcijanie są grupą najbardziej prześladowaną.Jednak czasy idą takie (już są), że katolicy powinni być gotowi na męczeństwo bezkrwawe,na wrogość zlaicyzowanych mediów, na szyderstwa w miejscu pracy, w szkole. Przygotowujmy się zatem, jak św. Melchior – intelektualnie i duchowo. I bądźmy gotowi dawać świadectwo w stosownym czasie.
 
Bóg zapłać za rozmowę!
 
Rozmawiał Kajetan Rajski
 
Jezuiccy męczennicy – zamordowani przez kalwinistów
 
 
Wspomnienie obowiązkowe św. Melchiora Grodzieckiego – 7 września 2010 roku
 
Święty Melchiorze Grodziecki, Męczenniku z Koszyc, módl się za nami.
 
Św. Melchiorze Grodziecki, który mimo tortur ze strony nieprzyjaciół nie wyrzekłeś się wiary i przez to poniosłeś śmierć, módl się za nami, abyśmy my także trwali mocno w wierze i mimo przeciwności losu jeszcze bardziej się w niej utwierdzali...”
 
Modlitwa do św. Melchiora Grodzieckiego
 
Prosimy Cię, Panie, niech nas wspierają modlitwy św. Melchiora, Męczennika, abyśmy ciesząc się Jego zwycięstwem, naśladowali stałość  wierze.
Przyjmij, Panie, naszą modlitwę i spraw, aby za wstawiennictwem św. Melchiora Grodzieckiego przez którego Tobie ją składamy, wyjednała nam zbawienie.
Pokrzepieni, Panie, Twoją łaską, prosimy Cię, abyśmy za wstawiennictwem św. Melchiora, Męczennika, doznali skutków modlitwy, którą zanosimy. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen
 
Żywot świętego
Melchiora Grodzieckiego,
Kapłana i Męczennika
(żył około roku Pańskiego 1619)
Św. Melchior Grodziecki pochodził z zamożnej polskiej rodziny szlacheckiej herbu Radwan, która już w pierwszej połowie wieku XVI odgrywała znaczną rolę na Śląsku i Morawach. Ród ten w aktach urzędowych używał przydomka "z Brodu" a nazwisko Grodzieckich wziął od wioski Grodziec między Bielskiem a Cieszynem, w której jeden z jego członków, kasztelan cieszyński Maciej, wzniósł około roku 1542 okazały, do dziś dnia zachowany zamek. Św/ Melchior urodził się między rokiem 1582 a 1584 w Cieszynie, a jego ojcem był prawdopodobnie Henryk, jeden z synów kasztelana Macieja. Pierwsze nauki pobierał w szkole jezuickiej w Wiedniu, gdzie kształciło się wiele zamożniejszej młodzieży polskiej. Tutaj w roku 1602 przyjęty został do Sodalicji Mariańskiej. Jest to jedyny szczegół, jaki znamy z tego okresu jego życia, rzuca on jednak dość dużo światła, bo do sodalicji przyjmowano wtedy tylko tych kandydatów, którzy gorliwie i sumiennie pracowali nad swoim charakterem i wykształceniem.Św. Melchior posiadał widocznie te zalety, skoro go przyjęto do sodalicji. Sam gorąco się z tego cieszył, miał bowiem pisać do rodziców: "Błogą czuję radość, kochani rodzice, bo spotkało mnie wielkie szczęście, jestem przyjęty jako sodalis do Kongregacji Mariańskiej".
Służba pod sztandarem Najświętszej Maryi Panny musiała go natchnąć duchem prawdziwej pobożności i pragnieniem innego, wyższego życia, gdyż postanowił odwrócić się od szerokiej drogi świata i wstąpić na wąską ścieżkę doskonałości. Dnia 22 maja roku 1603 przywdział błogosławiony Melchior w Bernie suknię zakonu Towarzystwa Jezusowego i wstąpił do tamtejszego nowicjatu. Przyjęto go z radością, gdyż rodzina Grodzieckich należała do wielkich dobroczyńców zakonu, a stryjowie Melchiora, Wacław, dziekan kolegiaty berneńskiej a zarazem kanonik wrocławski, oraz Andrzej, biskup ołomuniecki, a przedtem kanonik gnieźnieński, wrocławski i warmijski, byli fundatorami nowicjatu w Bernie. W kilka miesięcy później wstąpił do nowicjatu berneńskiego Siedmiogrodzianin Stefan Pongracz, który miał być towarzyszem męczeńskiej śmierci błogosławionego Melchiora. Mistrzem nowicjuszów był podówczas ksiądz Hieronim Letsch, mąż wielkiej cnoty, bogaty w doświadczenia życia zakonnego i pełen ducha apostolskiego. Św. Melchior tym obficiej mógł korzystać z jego wytrawnego kierownictwa i tym łatwiej mógł osiągnąć tę miarę wyrobienia duchowego, jakiej Towarzystwo Jezusowe wymaga od tych, którzy pragną wstąpić w jego szeregi, że w nowicjacie berneńskim panowała atmosfera prawdziwie podniosła. Świadczy o tym fakt, że pomimo krótkiego istnienia (od roku 1573), nowicjat ten wydał do chwili wstąpienia św. Melchiora mężów takich jak męczennik angielski błogosławiony Edmund Campion (+ 1581), męczennik szkocki błogosławiony Jan Ogilvie (+ 1615) i katoliccy reformatorzy Czech i Węgier, Wilhelm Lamormaini i Piotr Pazmany.
Pierwsze śluby zakonne, posłuszeństwa, ubóstwa i czystości, wieńczące pomyślnie przebyty dwuletni okres próby, złożył błogosławiony Melchior 22 maja roku 1605 w ręce swego mistrza, księdza Letscha. Po ślubach pełnił przez dwa lata obowiązki nauczyciela w niższych szkołach jezuickich w Bernie i w Kłodzku. W latach 1607/8 uczył się wymowy w Budziejowicach, po czym wrócił do Kłodzka na stanowisko nauczyciela,wreszcie w roku 1609 z woli przełożonych udał się na studia filozoficzne i teologiczne do Pragi i tutaj w roku 1614 został wyświęcony na kapłana. Powierzono mu teraz obowiązki kierownika "bursy ubogich studentów". Jezuici prascy oprócz kolegium akademickiego mieli w swej pieczy seminarium duchowne oparte na funduszach papieskich, i bursę, której wychowankowie również kształcili się na kapłanów, ale utrzymywali się wyłącznie z jałmużny i z występów swego chóru i orkiestry w kościołach praskich. W latach 1612-1614 kierował nimi błogosławiony Melchior, toteż gdy otrzymał święcenia kapłańskie, przełożeni, widząc jego energię i sumienność na tym stanowisku, oddali mu zarząd bursy. Sprawował ten urząd przez cztery lata, z zapałem, cierpliwością i głęboką miłością ku podległej sobie młodzieży, nie zaniedbując przy tym służby Bożej i pracy w konfesjonale i na kazalnicy.
To już wszystko, co wiemy o młodości św. Melchiora i jego życiu w zakonie po rok 1618. Brak w tym obrazie wielu rysów, zwłaszcza tych, które się odnoszą do życia wewnętrznego. Nie wiemy o nim nic, bo ciche cnoty św. Melchiora uchodziły uwagi współczesnych i nie znalazły kronikarzy. Musiało ono jednak być bogate i czynne, skoro jego duch nie ugiął się przed widmem śmierci męczeńskiej.
W drugim dziesiątku lat wieku XVII doszło do wielkiej rozprawy orężnej między protestanckim a katolickim obozem Europy, do tak zwanej wojny trzydziestoletniej (r. 1618 - 1648). Właściwą jej widownią były Czechy i Niemcy, ale w jej kręgu znalazły się wszystkie kraje Europy. Katolików wspierała głównie Hiszpania, natomiast po stronie protestantów stanęła Turcja, Anglia i Holandia, a w bezpośredniej walce orężnej wspomagała ich Szwecja, Dania i Francja.
Wojna trzydziestoletnia wybuchła w roku 1618 w Czechach, a wywołali ją protestanci. Mimo że Czechy były pod panowaniem katolickich Habsburgów, protestanci cieszyli się tutaj wielkimi swobodami, zwłaszcza od roku 1609, gdy słaby, niedołężny cesarz Rudolf II przyznał im całkowitą wolność wyznania na ziemiach magnackich, rycerskich i w wolnych miastach, i pozwolił im utworzyć własne przedstawicielstwo w postaci tak zwanych "obrońców".Jednakże protestanci i teraz nie byli zadowoleni. Żądali jeszcze swobody wyznaniowej na ziemiach Kościoła i w roku 1611 zaczęli samowolnie budować dwa zbory, jeden w Hrobie, należącym do arcybiskupa praskiego, a drugi w Brunowie, w posiadłościach jednego z klasztorów. Zarówno arcybiskup jak opat zaprotestowali przeciw temu, a gdy nic nie wskórali, zwrócili się do następcy Rudolfa II, cesarza Macieja, który w roku 1614 kazał zamknąć oba zbory. Protestanci oparli się temu, a gdy cesarz w roku 1618 ponowił swe zarządzenie, podnieśli bunt.
Dnia 23 maja roku 1618 udała się na zamek królewski w Pradze, Hradczyn, garść szlachty protestanckiej, aby się układać z namiestnikami cesarskimi. Żądano cofnięcia wszelkich zarządzeń przeciwko protestantom i przyznania im zupełnej wolności religijnej. Stanowczy sprzeciw namiestników wywołał gwałtowną kłótnię, aż wreszcie ktoś spośród wzburzonego tłumu zawołał: "Wyrzućcie ich przez okno według starego zwyczaju!"Kilku rozważniejszych na próżno usiłowało powstrzymać rozszalałych towarzyszy. Odepchnięto ich na bok, po czym porwano najbardziej znienawidzonych namiestników Martinica i Slawatę oraz sekretarza Plattera i wyrzucono ich z sali obrad przez okno.
Za zrządzeniem Opatrzności wszyscy trzej, mimo upadku z osiemnastometrowej wysokości, uszli śmierci, ale protestanci, dokonawszy tego gwałtu, nie mogli się już cofnąć. Zaraz też opanowali Pragę i utworzyli prowizoryczny rząd złożony z trzydziestu dyrektorów, który wprawdzie wysłał do cesarza pismo z usprawiedliwieniem, ale równocześnie wezwał stany Moraw i Śląska do pomocy i nawiązał układy z unią protestantów niemieckich. Był to sygnał do powstania, które niebawem objęło także Austrię górną i dolną oraz Węgry, i dało początek straszliwej: wojnie trzydziestoletniej.
W kilka dni po wybuchu buntu, 2 czerwca roku 1618, doręczono rektorowi kolegium jezuickiego w Pradze dekret rządowy, skazujący jezuitów na wygnanie, pod pozorem, że ich działalność jest szkodliwa dla Czech.Zarzucano im mianowicie, że "swymi praktykami" wywołują zamieszki i zagrażają prawu, wolności porządkowi publicznemu. Gdy starania o zniesienie dekretu banicyjnego spełzły na niczym, dnia 8 czerwca jezuici opuścili Pragę i udali się za granicę. W tym samym dniu zamknięto również inne kolegia jezuickie na ziemi czeskiej.
Wygnańcy znaleźli schronienie na Morawach. Św. Melchior dostał się do kolegium w Bernie i tutaj odbył tak zwaną "trzecią probację". Ustawy Towarzystwa Jezusowego przepisują kapłanom swoim zaraz po ukończeniu nauk albo też nieco później trzeci rok nowicjatu, dla dokładniejszego zapoznania się z ustawami zakonnymi, odnowienia w życiu duchowym oraz ostatecznego przygotowania do ślubów wieczystych i przyszłych prac apostolskich. Tę trzecią próbę odbył św. Melchior w czasie od sierpnia do grudnia roku 1618.
Niedługo potem spadł na jezuitów przebywających na Morawach ten sam cios, który przedtem dotknął jezuitów czeskich. Dnia 8 maja roku 1619 wkroczyli do kolegium berneńskiego wysłannicy stanów morawskich i odczytali dekret, nakazujący jezuitom pod karą śmierci natychmiast opuścić Morawy i cały majątek pozostawić na miejscu. Mieszkańcy kolegium, nagleni przez komisarzy, puścili się natychmiast w drogę, nie dokończywszy nawet rozpoczętego obiadu, i podążyli w różne strony, przeważnie do Polski, gdzie ich gościnnie przyjęto. Św. Melchior udał się na Słowaczyznę, do kolegium jezuickiego w Homonnie.Bóg, chcąc go wzmocnić i uzbroić do ostatniej, najcięższej w życiu walki, w której miał zdobyć koronę męczeńską, sprawił, że dopuszczono go tutaj do ostatnich, publicznych ślubów zakonnych. Złożył je Melchior 16 czerwca roku 1619 w ręce rektora kolegium w Homonnie, księdza Aleksandra Dobokay.
Wkrótce potem zwrócił się do przełożonych prowincji zakonnej cesarski gubernator północnych Węgier, Andrzej Doczy de Nagy Liichie, z prośbą o kapelanów dla swego wojska. Przełożeni chętnie spełnili to życzenie i posłali mu do Koszyc, gdzie rezydował, Melchiora Grodzieckiego ijego towarzysza z lat nowicjackich Stefana Pongracza. Trzecim gorliwym współpracownikiem był kanonik ostrzyhomski Marcin Kriż, chwilowo przebywający w Koszycach i pomagający w duszpasterstwie. Ci trzej mocarze ducha z wielką gorliwością spełniali w Koszycach swe obowiązki kapłańskie. Niezadługo miał z woli Boga nastąpić bohaterski kres ich życia.
Jedną z najwybitniejszych osobistości wielkiego ruchu skierowanego przeciw Kościołowi i Habsburgom był Betlen Gabor, książę Siedmiogrodu. Dawne królestwo węgierskie było od roku 1540 rozdarte na trzy części.Węgry południowe i zachodnie wraz z stolicą Budą dostały się pod panowanie tureckie, w Siedmiogrodzie rządzili władcy narodowi pod zwierzchnictwem Turcji,a północno-zachodni skrawek Węgier z Słowaczyzną pozostał w ręku Habsburgów. Betlen Gabor dostał się na tron siedmiogrodzki zdradą. Niezmiernie ambitny, energiczny, obdarzony bystrym rozumem, podstępny i intrygancki, gorliwy zwolennik Kalwina a zaciekły wróg Kościoła i Habsburgów, marzył o koronie węgierskiej, toteż gdy protestanci czescy podnieśli bunt przeciw Habsburgom, natychmiast wszedł z nimi w porozumienie, a po śmierci cesarza Macieja w marcu roku 1619 wystąpił z kandydaturą do korony czeskiej, deklarując się przez to jako otwarty wróg Habsburgów. Równocześnie zaczął się gotować do napadu na Węgry cesarskie. Po ukończeniu zbrojeń zawiadomił gubernatora Doczego, że zamierza uderzyć na miasto Wielki Waradyn, które swego czasu należało do Siedmiogrodu. Uśpiwszy tym sposobem jego podejrzenie, pod koniec sierpnia znienacka rzucił się na górne Węgry i opanował je bez walki w ciągu kilkunastu dni. Doczy dopiero wtedy spostrzegł jak srogo został oszukany, gdy wojska Betlena zbliżały się do Koszyc.
Położenie Doczego było bardzo trudne, bo siły, którymi rozporządzał, były bardzo szczupłe, a ludność Koszyc, w przeważającej większości kalwińska, całkiem otwarcie sprzyjała Betlenowi. Gdy dnia 3 września jeden z oddziałów Betlena stanął u murów Koszyc, rada miejska natychmiast weszła z nim w układy, a uzyskawszy zapewnienie, że miasto nie dozna żadnej szkody, o ile wyda generała Doczego i kapłanów katolickich, postanowiła otworzyć bramy. Doczy posłał tym czasem po posiłki, na próżno jednak usiłował skłonić radców do dochowania wierności cesarzowi. Rada stała twardo przy Betlenie i wysłała do niego posłów z naleganiem, aby zajął miasto zanim nadejdzie odsiecz. Dnia 5 września stanął u bram Koszyc na czele osiemnastotysięcznej armii jeden z wodzów Betlena, Jerzy Rakoczy, i wezwał Doczego do poddania miasta, grożąc w razie oporu użyciem siły i zemstą nieznającą litości nawet dla niemowląt. Doczy, licząc na wierność załogi, stanowczo odmówił i wydał rozkaz obsadzenia murów. Zawiódł się jednak, bo żołnierze, częścią zarażeni błędami heretyckimi, częścią przekupieni przez zwolenników Betlena, skierowali armaty na zamek gubernatorski, a inni z bronią w ręku wtargnęli do mieszkania gubernatora, związali go i odesłali Rakoczemu, po czym otwarli bramy Koszyc.Przewrotność i zdrada święciły triumf na całej linii.
Natychmiast po zajęciu miasta wysłał Rakoczy na zamek dziesięciu żołnierzy, z rozkazem, aby zaciągnęli straż u drzwi komnat, w których mieszkali Grodziecki i Pongracz oraz kanonik ostrzyhomski Marek Kriż, bawiący u nich w gościnie. Pongracz zaprotestował przeciw uwięzieniu i zażądał, aby ich oddano pod sąd, a zarazem prosił, aby im pozwolono wychodzić dla odprawiania Mszy św. i pełnienia posług kapłańskich wśród katolików. Rakoczy kazał im na to odpowiedzieć, aby czekali cierpliwie, a niebawem dowiedzą się o swoim losie.
Tym czasem na posiedzeniu rady miejskiej jeden z najwybitniejszych obywateli Koszyc, Melchior Rajner, zaciekły kalwinista, wraz z pastorem Alvinczy domagał się wymordowania wszystkich katolików w mieście, uzasadniając: to żądanie zmyślonym zarzutem, jakoby Grodziecki i Pongracz podżegali jednego z panów węgierskich Drugieta, hrabiego na Homonnie, przeciwnika Betlena, aby wzniecił powstanie katolików przeciw protestantom. Większość rady sprzeciwiła się tym zbrodniczym żądaniom, aby jednak zaspokoić krwiożercze instynkty najzawziętszych wrogów religii katolickiej,zgodziła się na zamordowanie Grodzieckiego, Pongracza i Kriża.
Uwięzieni kapłani, dowiedziawszy się o tej uchwale od straży, upadli na kolana i pogrążyli się w gorącej modlitwie. Śmierci się nie obawiali, gdyż wiedzieli, że nic nie umiera z rzeczy Bożych, chyba po to, by odżyć wkrótce nowym, lepszym życiem w Chrystusie, toteż prosili Boga nie o odwrócenie ciosu, lecz o siłę i męstwo. Następnie wyspowiadali się nawzajem i czuwali przez całą noc, modląc się i zachęcając do wytrwania.
Jednego z nich, kanonika Kriża, czekała jeszcze ciężka walka z pokusą. Rakoczy, znając jego zdolności, postanowił go ocalić i pozyskać dla swego stronnictwa, wysłał zatem do niego swego powiernika i kazał mu powiedzieć, że otrzyma na własność dobra opactwa Szeplak, którymi swego czasu zarządzał, i wysokie godności, pod warunkiem, że przyjmie kalwinizm. Pokusa była wielka, za słaba jednak, aby przemóc niezachwianą wierność dla Kościoła i nieustraszone męstwo Kriża. Wysłannik odszedł z niczym, głęboko zawstydzony jego szlachetną odpowiedzią.
Tym większy był gniew Rakoczego. Rozwścieczony, postanowił złamać ich stałość okrutnymi torturami.Cierpieli wprawdzie już od chwili uwięzienia, bo nie dawano im jeść, a nawet nie podano im wody do picia, a gdy szóstego września wieczorem prosili o nią, spotkali się z odmową - te cierpienia były jednak niczym w porównaniu z tym, co ich czekało.
Po północy z szóstego na siódmy września - z piątku na sobotę - przybyła na zamek garść hajduków Rakoczego pod wodzą Jana Lajosa. Za nimi postępowało kilku panów z otoczenia Rakoczego, oraz Melchior Rajner i pastor Ahdnczy. Hajducy zwrócili się w stronę mieszkania kapłanów i zaczęli się gwałtownie dobijać, a gdy Pongracz wpuścił ich do pokoju, jeden z siepaczy uderzył go żelaznym buzdyganem w piersi tak silnie, że nieszczęśliwy zatoczył się i upadł. Na to hasło rzucili się wszyscy na niego i na Grodzieckiego i zaczęli ich kopać i bić pięściami po twarzy i całym ciele. Porzuciwszy ich po chwili, wpadli kaci do drugiego pokoju, gdzie kanonik Kriż w gorącej modlitwie polecał swoją duszę Bogu, i zaczęli go namawiać do odstępstwa od wiary. Sądzili, że katusze, które zadali jego towarzyszom, złamały jego opór, gdy jednak Kriż i teraz oparł się pokusom, rzucili się na niego i po najsroższych męczarniach ucięli mu głowę, po czym ociekające krwią zwłoki wrzucili do kanału.
Teraz wrócili do Pongracza i zażądali wydania listów w sprawie powstania katolickiego, jakie rzekomo pisał do hrabiego Drugieta. Gdy ich nie znaleźli, a Pongracz stanowczo oświadczył, że zarzut ten jest bezpodstawny, znowu przystąpili do tortur. Męczyli go tak długo, aż począł sinieć. Wtedy porzucili go i zwrócili się do Grodzieckiego. Najpierw usiłowali go odwieść od wiary świętej, obiecując mu wolność i zaszczyty, i grożąc jeszcze sroższymi mękami, gdyby tego nie chciał uczynić. Gdy nic nie wskórali, przywiązali go za ręce do belki, tak, aby nogami, które obciążyli ciężkim kamieniem, nie dotykał ziemi, potem krajali go nożami, szczypali obcęgami, świeże rany przypiekali płonącą pochodnią, a głowę owiązali mu sznurami i tak ją ściskali, że mu oczy na wierzch wychodziły. Zawiedli się jednak, bo z ust męczennika zamiast słów odstępstwa dobywały się tylko najświętsze imiona Jezusa i Maryi. Widząc, że nie przełamią jego oporu, a syci krwi i męki, ucięli mu głowę toporem i wrzucili jego ciało do tego samego kanału, w którym leżały zwłoki kanonika Kriża.
Pongracz, dzięki nadzwyczaj silnemu organizmowi, żył jeszcze. Poczynało już świtać, toteż siepacze, chcąc z nim jak najprędzej skończyć, cięli go dwukrotnie szablą w głowę, po czym i jego cisnęli w kanał.Męczennik ten miał cierpieć najdłużej, bo grzęznąc w kale, żył jeszcze cały dzień i dopiero po północy 8 września, w uroczystość Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, Królowej Męczenników, opuścił ziemski padół i połączył się na wieki z swymi towarzyszami.
Straszliwa zbrodnia, której się dopuścił Rakoczy na Grodzieckim, Pongraczu i Kriżu, oburzyła nawet protestantów. W kilka dni później za staraniem grona pobożnych niewiast rada miejska poleciła wyjąć z kanału ciała męczenników i złożyć je w schludniejszym miejscu. Umieszczone w pobliżu pod gruzem leżały przez pół roku w zupełnym zapomnieniu, nie doznając żadnej czci, bo jakkolwiek katolicy kilkakrotnie zwracali się do Betlen Gabora z prośbą, aby je pozwolił pochować na cmentarzu, to jednak zawsze spotykała ich stanowcza odmowa. Uzyskała to pozwolenie dopiero hrabina de Palffy Forgacz, przybywszy wraz z mężem, posłem cesarza Ferdynanda II, do Koszyc w marcu roku 1620. Wydobywszy ciała Męczenników, przewiozła je do jednego z majątków męża w pobliżu Koszyc, wkrótce jednak, w obawie aby nie zostały znieważone przez protestantów, kazała je przenieść do Hertnek, niedaleko Bardyjowa. W następnych latach przenoszono je jeszcze dwukrotnie, aż wreszcie w roku 1784 złożono je w klasztorze urszulanek w Tyrnawie na Słowaczyźnie, gdzie się do dziś znajdują.
Ponieważ niewątpliwą przyczyną zbrodni, której ofiarą padł Grodziecki i jego towarzysze, była nienawiść ich katów do Kościoła katolickiego, od pierwszych zaraz dni zaczęto ich uważać za prawdziwych Męczenników, oddawać cześć ich relikwiom i wzywać ich pośrednictwa u Boga. Łaski, jakich wierni tą drogą dostępowali, spowodowały wzrost i wzmocnienie kultu i wywołały zamiar podjęcia starań o wyniesienie Męczenników na ołtarze.
Wszczął je arcybiskup ostrzyhomski Piotr Pazmany w roku 1628, lecz wskutek rozmaitych przeszkód właściwy proces beatyfikacyjny rozpoczął się dopiero w roku 1859. Potwierdził on w całej rozciągłości powszechną opinię, że trzej męczennicy koszyccy ponieśli śmierć za wiarę, wskutek czego papież Pius X w breve wydanym 1 listopada roku 1905 zaliczył ich w poczet błogosławionych, wyznaczając ku ich uroczystości dzień 7 września. Kult liturgiczny (cześć publiczna) błogosławionego Melchiora był zrazu ograniczony na zakon OO. Jezuitów i na diecezje ostrzyhomską i koszycką. Dopiero w roku 1932 papież Pius XI rozporządził, że święto błogosławionego Melchiora ma być odtąd odprawiane w całej Polsce w dniu 7 września.
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.
Święty tygodnia
Św. Melchiorze Grodziecki!
Dlaczego oddałeś życie za wiarę?
Ks. Antoni Tatara
Nigdy nie zastanawiałem się nad tym. Po prostu moja męczeńska śmierć była konsekwencją tego, że Bóg zawsze był moim przewodnikiem w życiu i oświecał mi drogę w przeżywaniu mojej wiary w Kościele katolickim. Być może sugerowało to już moje imię, które składa się z dwóch hebrajskich słów: melek i or. Pierwsze z nich znaczy "król". Drugi zaś rzeczownik można oddać w języku polskim wyrazem "światło". Melchior zatem znaczy "król światła".Imię to można też tłumaczyć bardziej opisowo - "Bóg jest moją światłością". Ta wersja bardziej mi odpowiada, ponieważ właściwie od najmłodszych lat starałem się żyć w blasku Bożej obecności, poświęcając Jego służbie całe moje życie.
Urodziłem się kilkanaście lat przed końcem XVI wieku w Cieszynie. Rodzice wysłali mnie do jezuickiego kolegium w Wiedniu, gdzie byłem jednym z wyróżniających się uczniów. Zafascynowany duchowością tego zgromadzenia stałem się jego członkiem i odbyłem nowicjat w Brnie. Następnie nauczałem w innych jezuickich kolegiach, aby potem jeszcze bardziej pogłębić swoje wykształcenie przez studiowanie filozofii i teologii oraz języków obcych. Sporo podróżowałem.
Jako kapłan pracowałem początkowo w Pradze. Tak się złożyło, że na rok przed moją męczeńską śmiercią wybuchła na tle religijnym (konfrontacja protestantyzmu z katolicyzmem) tzw. wojna trzydziestoletnia (1618-1648). Dlatego też zostałem wysłany przez moich przełożonych na front jako kapelan wojsk polskich i czeskich. W Koszycach na skutek knowań jednego z pastorów oskarżono mnie o zdradę na rzecz katolickiej Polski. Wraz z dwoma innymi księżmi poniosłem śmierć męczeńską za wiarę 7 września 1619r.Oprawcy torturowali mnie, abym wyrzekł się swojej wierności Kościołowi katolickiemu. Ja jednak nie odstąpiłem od swojego wyznania.
Szybko zaczęto oddawać mi kult na Słowacji, Węgrzech, Morawach i na Śląsku. Dopiero jednak na początku XX stulecia zaliczono mnie w poczet błogosławionych. Błogosławiony Jan Paweł II dziewięćdziesiąt lat później - w 1995 r. ogłosił mnie świętym.Bywam przedstawiany w ikonografii w szatach jezuickich i patronuję archidiecezji katowickiej.
Na zakończenie pragnę życzyć wszystkim chrześcijanom, aby Bóg był zawsze dla nich światłem na mrocznych niekiedy drogach codziennego życia.
Z wyrazami szacunku
- św. Melchior Grodziecki
Tygodnik"niedziela" Nr 36 - 3 września 2006r
Św. Melchior na nowo odkryty w Kłodzku
Jarosław Komorowski
Jakże często dzieje się tak, że do wybuchu pożaru potrzeba zaledwie małej iskry. Ktoś powiedział, że mądremu człowiekowi do wyciągnięcia wielkiej nauki z jakiegoś nawet prostego wydarzenia nie potrzeba wiele – wystarczy mała iskierka, a on już potrafi się nią zachwycić, rozdmuchać i ciepłem ognia, który dzięki temu powstanie, ogrzać wielu. Z takim wydarzeniem mieliśmy do czynienia ostatnio w Kłodzku: kiedy w 2003 r. w związku z remontem jednej z sal w I Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Chrobrego zostało odkryte zabytkowe malarstwo pochodzące z XVIIwieku, nie musiało minąć wiele czasu, aby ten fakt wykorzystać dla utworzenia Sali Tradycji i Historii w tejże szkole. Popularne w Stolicy Hrabstwa Sudetów liceum, nazywane przez uczniów „Chrobry” znajduje się na terenie parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, a pomieszczenia szkolne to dawne kolegium jezuickie.
Młodzież zawsze potrzebuje wzorców do naśladowania, potrzebuje ukazania im drogi, którą mogliby kroczyć do osiągnięcia dojrzałości, doskonałości i świętości. Okazuje się, że młodzież Kłodzka nie musi takowych wzorców szukać daleko, gdyż przed czterystu laty w Kłodzku żył i uczył w tutejszym kolegium jezuita, od którego Bóg zażądał największej ofiary – ofiary z życia. Tym jezuitą był św. Melchior Grodziecki. Urodzony najprawdopodobniej w 1584 r. Melchior do Kłodzka trafił w 1609 r.Jak mówi historyk kłodzkiego liceum – p. Zdzisław Szczepaniak „jako jedyny kleryk wśród profesorów, uczył w niższej klasie gramatycznej początków języka łacińskiego i pewnych elementów greckiego. Podczas trzyletniego pobytu w Kłodzku przejawiał zainteresowanie bursą i jej kapelą”.W roku 1612 Melchior Grodziecki udał się z Kłodzka do Pragi, aby kontynuować przygotowanie do kapłaństwa. W 1619 r. w Koszycach poniósł śmierć męczeńską po okrutnych torturach. W 1995 r. został kanonizowany przez papieża Jana Pawła II.
23 października 2006 r. Rada Pedagogiczna Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Kłodzku podjęła uchwałę w sprawie utworzenia Sali Tradycji i Historii Szkoły oraz nadania sali imienia św. Melchiora Grodzieckiego. Zainspirowana odnalezieniem barokowych malowideł ściennych uchwała stała się przyczyną do zorganizowania i przeżycia Dni św. Melchiora. 7 września w kościele parafialnym, w którym posługują ojcowie jezuici odbyła się uroczysta Msza św. pod przewodnictwem bp Ignacego Deca w intencji wszystkich uczniów i pracowników szkoły.
Wybór patrona dla sali jest efektem ustaleń podjętych przez ojców jezuitów z parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kłodzku i Dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego w Kłodzku” – mówi uchwała Rady Pedagogicznej. „Jestem pełen uznania dla tego, co się tutaj wydarzyło i cieszę się, że Kłodzko ma tak piękną tradycję, historię, i cieszę się, że w tej historii odnajdujemy ludzi Kościoła” – w ten oto sposób Ordynariusz Świdnicki docenił starania wszystkich zaangażowanych w zorganizowanie Dni św. Melchiora.
Rzeczywiście – świętowanie nie było ograniczone do kilku godzin, czy choćby jednego dnia, lecz trwało kilka dni. Wszystko rozpoczęło się w czwartek 6 września w gmachu liceum. Wtedy to uczniowie wszystkich klas wraz z wychowawcami zostali zaproszenia do wejścia w ten moment historii, w którym żył św. Melchior i do poznania bliżej jego osoby. Zadanie to trudne, ponieważ od baroku dzieli nas już sporo lat, jednak przy wielkim wkładzie pracy, działaniu Ducha Świętego i świadomości celu wszystko zostało zorganizowane wspaniale.
Licealiści z „Chrobrego” „dotykali tajemnicy świętości Melchiora Grodzieckiego” w trzech odsłonach, jakby trzy razy pochylając się nad osobą świętego, wchodząc w realia jego czasów. Na pierwszym „przystanku” młodzież wsłuchiwała się w wykłady historyczne przygotowane przez p. Zdzisława Szczepaniaka (autora książki o św. Melchiorze) oraz s. Marlenę Rogowską OP. Zaraz po zapoznaniu się z życiem i drogą do świętości, którą uwieńczył proces kanonizacyjny, uczniowie wysłuchali prac nagrodzonych w konkursie literackim poświęconym świętemu, który przed czterystu laty żył w Kłodzku. Konkurs odbył się w ubiegłym roku szkolnym. Wśród nagrodzonych należy wymienić: Sarę Weber, która próbowała udowodnić, że św. Melchior Grodziecki może być autorytetem dla współczesnej młodzieży; Joannę Witkowską, która ułożyła piękną modlitwę za swoją szkołę przez wstawiennictwo św. Melchiora, oraz Annę Pietkiewicz, która wchodząc w rolę św. Melchiora, napisała pracę pt. „O jakim Kłodzku marzył św. Melchior, patrząc przez okno Kolegium”.
Drugą propozycją lepszego poznania świętego była starannie przygotowana prezentacja multimedialna pt. „Fascynacje barokiem”. Za część merytoryczną tegoż przedsięwzięcia odpowiedzialne były panie: Anna Olbińska oraz Danuta Korczyńska-Mikołajów, natomiast montażem i całą stroną techniczną zajął się p. Marcin Klimaszewski. Prezentacja miała na celu ukazanie architektury oraz różnych przejawów sztuki epoki baroku na płaszczyźnie europejskiej, polskiej oraz kłodzkiej. Ciekawa forma i wykorzystane piękne zdjęcia przeniosły widzów na moment do baroku, i pozwoliły umiejscowić w odpowiednim kręgu czasu oraz kultury osobę św. Melchiora.
Anna Pietkiewicz w swej konkursowej pracy wkładała niejako w usta świętego Męczennika marzenie o Kłodzku: „...niech Kłodzko pozostanie Kłodzkiem, w którym zawsze będzie miejsce dla staruszki z bochenkiem jeszcze ciepłego chleba i na radosne okrzyki młodzieży; miastem, gdzie starość i młodość nie będą wchodzić sobie w paradę, lecz żyć w zgodzie, ucząc się od siebie; niech pozostanie Kłodzkiem, w którym żaden budynek nie jest na tyle wysoki, żeby móc przesłonić ludziom niebo...”. Myślę, że wszyscy uczestnicy obchodów Dni św. Melchiora nie tylko mają nadzieję, ale wierzą w to bardziej. I tak jak wierzyliśmy w dniu śmierci sługi Bożego Jana Pawła II, że po życiu pełnym miłości i poświęcenia spogląda na nas z Domu Ojca, tak myślę, że i teraz możemy mieć nadzieję, że na nowo odkryty patron I Liceum i po części całego Kłodzka, stoi w „innym oknie”, lecz w tym samym Domu i spogląda z miłością na miasto, w którym zostawił cząstkę siebie.
Na podkreślenie i zauważenie zasługuje wiele detali, które sprawiły, iż uczta dla ducha, jaką przeżywaliśmy w Kłodzku w pierwszym tygodniu roku szkolnego 2007/2008 może stać się iskrą zapalną do jeszcze bardziej rzetelnego wypełniania swego życiowego powołania przez nauczycieli, pracowników oraz młodzież uczącą się w kłodzkich szkołach. „Bogu cześć i chwała za ten dzień uroczysty ku czci św. Melchiora; za tę wspólną myśl i za to przedsięwzięcie!” – w ten oto sposób dziękował na zakończenie Eucharystii proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kłodzku o. Zbigniew Gubała. W Mszy św. pod przewodnictwem bp Ignacego Deca za to wydarzenie dziękowali również inni kapłani: m.in. socjusz Ojca Prowincjała o. Marek Wójtowicz SJ oraz o. Antoni Dudek OFM, były uczeń „Chrobrego”. Po Mszy św. miała miejsce „szkolna część” uroczystości. Po powtórzeniu części historyczno-artystycznej z dnia poprzedniego wszyscy wysłuchali informacji o zabytkowych malowidłach przekazanej przez panią konserwator Ewę Dzik oraz wypowiedzi wojewódzkiego konserwatora zabytków. Zebrani goście zostali upewnieni o unikatowości malarstwa ukrytego pod warstwami tynku i farby (jest ich aż osiemnaście), oraz o jego głębokim powiązaniu z podobnymi dziełami w Europie Zachodniej sprzed roku 1750.
Postać św. Melchiora zaczyna być odkrywana na nowo. Okazuje się, że wartości takie, jak wiara, miłość, przywiązanie do wyznawanych przez siebie zasad i trwanie przy nich mimo trudności, a nawet mimo okrutnych tortur, wciąż zachwycają nowe pokolenia. Do wychowawców i nauczycieli należy, aby tej wspaniałej spuścizny nie zmarnować, ale nadać jej nowy kształt i przekazać następnym pokoleniom. Aby „męczeństwo św. Melchiora Grodzieckiego, który naśladował Chrystusa i przelał krew ku Jego chwale, nauczyło nas całym sercem trwać z Jezusem w jedności”.
Módlmy się zatem razem z Asią Witkowską: „Św. Melchiorze Grodziecki, który mimo tortur ze strony nieprzyjaciół nie wyrzekłeś się wiary i przez to poniosłeś śmierć, módl się za nami, abyśmy my także trwali mocno w wierze i mimo przeciwności losu jeszcze bardziej się w niej utwierdzali...”
Melchiorowy odpust w Cieszynie
 
W Cieszynie trwają przygotowania do dorocznej pielgrzymki diecezjalnej ku czci św. Melchiora Grodzieckiego w najbliższą niedzielę 2 września. Uroczystości będziemy relacjonować w programie "Anioła Beskidów".
Program uroczystości przedstawia się następująco:

- godzina 15.30 - nabożeństwo ku czci św. Melchiora Grodzieckiego w kościele św. Marii Magdaleny w Cieszynie.
- godzina 15.45 - procesja na Most Przyjaźni
- godzina 16.00 - spotkanie na Moście Przyjaźni z pielgrzymami z Czech i procesyjne przejście do kościoła św. Marii Magdaleny
- godzina 16.30 - koncelebrowana Msza św. w kościele św. Marii Magdaleny pod przewodnictwem Ks. Biskupa Tadeusza Rakoczego, Ks. Biskupa Franciszka Lobkowicza oraz kapłanów diecezji ostrawsko-opawskiej i bielsko-żywieckiej
 
Specjalne zaproszenie na pielgrzymkę do Cieszyna z okazji uroczystości ku czci św. Melchiora Grodzieckiego w pierwszą niedzielę września kieruje ordynariusz bielsko-żywiecki Tadeusz Rakoczy:
 
Drodzy Diecezjanie!
Dziękujemy Opatrzności Bożej za czas urlopów i wakacji. Wiele rodzin powróciwszy z urlopów  przygotowuje swoje dzieci do nowego roku szkolnego. Jesteśmy wciąż w drodze, na której realizuje się nieustannie nasze powołanie do życia w miłości i do życia w wieczności.
Nie możemy mówić o tym powołaniu poza Chrystusem. A Ojciec św. Jan Paweł II w orędziu na światowy dzień młodzieży powie jeszcze'" nie wystarczy mówić o Jezusie, trzeba w jakiś sposób też uczynić Go widocznym przez wymowne świadectwo własnego życia." Chciałoby się powiedzieć Bracia i Siostry "Przypatrzcie się powołaniu waszemu." Czy jako ojciec, matka, syn , córka czynię wymownym świadectwo mojego życia.Jaki przykład daję innym moim codziennym życiem. Czy w moim domu mówi się o Bogu o Kościele. I jak się mówi?.
Dziś, jak to często powtarzali papieże: Paweł VI i Jana Paweł II …. Człowiek naszych czasów chętniej słucha świadków, aniżeli nauczycieli, a jeśli słucha nauczycieli to dlatego, że są świadkami." Mamy stawać się świadkami prawdy i miłości. Świat bez świadków staje się niebezpieczny dla człowieka, bo jest to świat bez wartości.Święci, których Kościół nie szczędził nam w ostatnim ćwierćwieczu stają się dla nas wezwaniem do przyglądania się swojemu powołaniu. Powołaniu jako rodzica, dziewczyny , chłopaka, lekarza, nauczyciela, inżyniera, pracownika i pracodawcy. Świadkiem prawdy i miłości był niewątpliwie św. Melchior Grodziecki urodzony w Cieszyna w roku ok. 1584. Nie wybijał się w życiu ani zdolnościami naukowymi jako Jezuita ani talentami administracyjnymi, ani sławą kaznodziejską. Był jednym z najbardziej zwyczajnych kapłanów, pracujących z młodzieżą ze starszymi, odprawiał Msze św, słuchał spowiedzi udzielał sakramentu chrztu św. błogosławił małżeństwa, modlił się nad zmarłymi. Jednak w tej normalności będąc jednym z pracowników Kościoła w odpowiednim czasie kiedy Chrystus tego zażądał odkrył wobec świata swoją duszę, dał świadectwo dwóch potężnych sił: odwagi i nieugiętej wiary. Dał przez to świadectwo prawdzie i miłości. Gdyby posłuchał  swoich oprawców i wyrzekł się świętej wiary, zachowałby życie. I widzimy, że poprzez zwykłość życia ludzkiego można przygotowywać się na tę decydujący wybór, który świadczy o naszej świętości, jak to ukazał św. Melchior Grodziecki. Chcemy się uczyć od św. Melchiora, kapłana tej odwagi w wierności Chrystusowi i Kościołowi. Uczymy się tego kiedy przypatrujemy się naszemu powołaniu i zgodnie z wolą Bożą realizujemy je na co dzień.
2 września w Sanktuarium Matki Bożej Cieszyńskiej, którego wizerunek Matki Bożej przyozdobiłem koronami poświęconymi przez Ojca św. Jana Pawła II przed dziesięcioma laty o godz. 15.30 spotykamy się na dorocznych uroczystościach ku czci św. Melchiora Grodzieckiego. Po krótkim nabożeństwie przejdzie w procesji do granicy państwa w Cieszynie aby przywitać pielgrzymów z diecezji ostrawsko-opawskiej wraz z ich biskupem Franciszkiem Lobkowiczem. Po czym udamy się do naszego sanktuarium, aby w czasie Mszy św dziękować Bogu za dar męstwa i wiary św. Melchiora z Cieszyna. Zapraszam czcigodnych księży proboszczów i wikariuszy, zakonników, siostry zakonne, katechetów, nauczycieli, rodziny młodzież i dzieci z całej naszej diecezji. Niech św. Melchior poprowadzi nas w nowy rok szkolny ucząc odwagi w wyznawaniu naszej wiary na co dzień.
Wszystkim pielgrzymom na drogę do Cieszyna z serca błogosławię: W imię Ojca i Syna i Ducha świętego. Amen.
Ks. Biskup Tadeusz Rakoczy
 
 
Alina Świeży-Sobel
ŚWIĘTY PONAD GRANICAMI
 
O św. Melchiorze Grodzieckim podczas kanonizacji Męczenników Koszyckich Ojciec Święty powiedział, że jest "świetlanym przykładem ewangelicznej wytrwałości, który powinniśmy mieć przed oczyma, kiedy stajemy wobec trudnych i ryzykownych wyborów, jakich nie brak także dzisiaj". W Cieszynie św. Melchior stał się rzeczywiście patronem wytrwałego budowania jedności... Kiedy umierał w dalekich Koszycach, zapewne niewielu jego rodaków zdawało sobie z tego sprawę. Później nastąpił bardzo długi okres - 285 lat przygotowań do beatyfikacji. Zakończył się w 1904 r., a z kolei dekret beatyfikacyjny ze stycznia 1905 r. ogłoszony został na tyle szybko, że trudno było przygotować się solidnie do uroczystości dziękczynnej z tej okazji. W Cieszynie świętowano więc dopiero w październiku 1905 r. Główne nabożeństwa pobeatyfikacyjne sprawowane były w kościele pw. Serca Pana Jezusa, wzniesionym w 1894 r. przez jezuitów, zakonnych współbraci Świętego, na terenach należących niegdyś do rodziny Grodzieckich, a dziś znajdujących się w obrębie Czeskiego Cieszyna. W 1905 r. ulicami miasta, które stanowiło jedną położoną po obu stronach Olzy parafię, z kościoła Serca Pana Jezusa do parafialnej świątyni pw. św. Marii Magdaleny wyruszyła po raz pierwszy procesja ku czci św. Melchiora.Szli w niej wówczas zgodnie pielgrzymi ze Śląska Cieszyńskiego, Polacy, Czesi, Niemcy, byli też Słowacy. Po kilkudziesięciu latach, po kanonizacji rodaka, cieszynianie wrócili do tej tradycji, i już od czterech lat wspomnienie św. Melchiora świętują podobnie: każdego roku w uroczystej procesji z relikwiami Świętego idą ulicami Cieszyna i Czeskiego Cieszyna, przemierzając trasę łączącą kościoły św. Marii Magdaleny i Serca Pana Jezusa. Co roku zmienia się jedynie kierunek marszu. Najistotniejszą zmianę w przebiegu procesji wprowadza ustanowiona na Olzie granica państwowa między Polską i Czechami. W czasach komunistycznych stanowiła barierę szczelnie oddzielającą od siebie mieszkańców z obu stron rzeki, w niektórych okresach wręcz uniemożliwiającą jakiekolwiek kontakty.
Spotkanie na moście
 
Dziś w Cieszynie widok tłumów na granicy, wytrwale przenoszących w obie strony tańsze towary, stał się codziennością. Jednak w niedzielę 3 września br. ku granicy polsko-czeskiej w Cieszynie zmierzał z obu stron Olzy inny tłum. Na graniczny most Przyjaźni na Olzie wkroczyła z polskiej strony uroczysta procesja. Na jej czele niesiono relikwiarz św. Melchiora Grodzieckiego, w strojach regionalnych szli przedstawiciele diecezji bielsko-żywieckiej, a grupie kapłanów przewodniczyli: biskup bielsko-żywiecki Tadeusz Rakoczy oraz biskup pomocniczy Janusz Zimniak. Przy wejściu na most następuje krótki postój i powitanie z funkcjonariuszami Straży Granicznej. Tym razem jednak nie ma kontroli i procesja idzie dalej, tam, gdzie wraz z wiernymi czeskocieszyńskiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa oczekuje biskup diecezji ostrawsko-opawskiej Frantisek Lobkowicz i duszpasterzujący w Czeskim Cieszynie księża jezuici. Serdeczne powitanie, kwiaty i uściski - i można iść dalej. Dwie spotykające się grupy dalej tworzą już jedną procesję i razem idą, by wspólnie modlić się za wstawiennictwem św. Melchiora Grodzieckiego, patrona tego miasta i całego Śląska Cieszyńskiego. W świętowaniu wspomnienia św. Melchiora tradycyjnie uczestniczą przedstawiciele władz samorządowych. W tym roku w uroczystości wzięła udział grupa Słowaków z Żyliny. Biskup Rakoczy przyznał się do szczególnego wzruszenia, z jakim przekracza dzisiaj ten most, tak zdecydowanie rozdzielający kiedyś mieszkańców Cieszyna z obu stron Olzy. "Dziś jest to granica spotkania, granica prawdziwej przyjaźni: nie rządów i partii, ale ludzi zamieszkujących po obu stronach tej rzeki" - podkreślił. "Nasze spotkanie na granicy odczuwam jako wielki dar od Boga, który obdarował nas wszystkich możliwością spotkania nie tylko na bazarach i targowiskach, ale także w naszych świątyniach" - dodał biskup Lobkowicz
 
Powrót po wiekach
 
Pamięć o zapomnianym nieco wybitnym rodaku znacznie ożywiła się na Śląsku Cieszyńskim po jego beatyfikacji. Wtedy też m.in. został on patronem założonego w Cieszynie stowarzyszenia "Opieka nad kształcącą się młodzieżą katolicką im. bł. Melchiora Grodzieckiego",budującego internaty dla ubogiej młodzieży. W cieszyńskim kościele pw. św. Marii Magdaleny, po beatyfikacji, w bocznej kaplicy św. Melchiora pojawił się obraz patrona, pędzla Jana Wałacha z Istebnej. Po kanonizacji pamiątek w cieszyńskich świątyniach przybyło. Od kilku lat pod patronatem św. Melchiora działają w Cieszynie katolickie Liceum Ogólnokształcące i Gimnazjum. Dwa lata przed kanonizacją, w 1993 r., w położonej niedaleko Brennej Lachach konsekrowany został kościół pw. św. Melchiora.Jego postać przybliża wewnątrz kościoła wystawa biograficzna. Umieszczony w prezbiterium wizerunek patrona opatrzono napisem: "Rostomiły Melchiorze", a liczni przybywający tu pielgrzymi stanowią dowód, że wytrwały Święty coraz mocniej jednoczy ludzi z Bogiem. "Stało się już dobrą i piękną tradycją, że każdego roku w pierwszą niedzielę września spotykamy się raz po jednej stronie Olzy, raz po drugiej, aby szerzyć wzajemnie przyjaźń i naszą wiarę, by stanąć wobec św. Melchiora, jego życia, męczeńskiej śmierci i świętości, by przyjąć na nowo jego orędzie i przez niego przybliżyć się do Chrystusa..." - potwierdzał biskup Rakoczy w kościele w Czeskim Cieszynie
 
Św. Melchior Grodziecki urodził się w Cieszynie w 1584 r. jako potomek starego i zasłużonego polskiego rodu Grodzieckich (Grodeckich). Dziadek, ojciec, a później także brat Melchiora sprawowali funkcję kasztelana cieszyńskiego, a inny z Grodzieckich był biskupem ołomunieckim. Stryj Melchiora, Wacław Grodecki, był dziekanem kolegiaty Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Brnie, a także wybitnym kartografem, autorem mapy Polski z 1562 r. Najwięcej rodowych pamiątek zachowało się w Grodźcu Śląskim niedaleko Cieszyna, gdzie Grodzieccy wznieśli swój zamek. Tu także przyszły Święty spędził dzieciństwo. Po ukończeniu jezuickiego kolegium w Wiedniu, postanowił swe życie związać z jezuitami i wstąpił do nowicjatu w Brnie. Studia zakończył uzyskaniem tytułu doktora teologii i filozofii, a w 1614r. otrzymał święcenia kapłańskie. Najpierw duszpasterzował w Pradze i pobliskiej wsi Kopanina, jednak w 1618 r. musiał opuścić miasto i same Czechy, z których po wybuchu wojny trzydziestoletniej wypędzono jezuitów. Wyruszył w kierunku Węgier. Po krótkim pobycie w Brnie znalazł się w 1619 r. w Homonnie, skąd w tym samym roku udał się do Koszyc jako kapelan wojskowy. Tam też we wrześniu 1619 r. - wraz z dwoma innymi kapłanami: Chorwatem Markiem Kriżem i Węgrem Stefanem Pongraczem - dostał się w ręce żołnierzy Betlena Gabora, księcia Siedmiogrodu. Po okrutnych torturach, połączonych z próbami nakłonienia do rezygnacji z wiary katolickiej, wszyscy trzej kapłani zostali zamordowani, a ich zwłoki zbezczeszczono. W styczniu 1905 r. papież Pius X ogłosił beatyfikację trzech Męczenników Koszyckich, a w lipcu 1995 r. w Koszycach Ojciec Święty Jan Paweł II dokonał ich kanonizacji
 
Informacje na temat parafii św. Marii Magdaleny w Cieszynie, goszczącej pielgrzymów - czcicieli św. Melchiora Grodzieckiego można znaleźć pod adresem: http://www.cieszyn.bielsko.opoka.org.pl/.
 
 
Obraz Matki Bożej Cieszyńskiej
 
Obraz Matki Bożej Cieszyńskiej pochodzi z końca XVII wieku. Ujęcie postaci na obrazie jest jedyne, jakie występuje na naszej ziemi i wliczane jest w obręb przedstawień typu Salus Populi Romani(Ucieczka Ludu Rzymskiego) lub nazwy częściej w Polsce spotykanej - Matki Bożej Śnieżnej. Można przypuszczać, że był umieszczony w pierwotnym kościele dominikańskim pw. Najświętszej Maryi Panny, stojącym w miejscu dzisiejszego kościoła św. Marii Magdaleny.Przed tym obrazem swoje modlitwy zanosili nasi przodkowie, zamieszkujący Księstwo Cieszyńskie. O tym, że Maryja wysłuchiwała swoje cieszyńskie dzieci, świadczy ogrom wotów, jakie składano przy Matce Najświętszej. Po II wojnie światowej obraz znajdował się na probostwie, a w końcu lat 80-tych, po konserwacji, został umieszczony w kaplicy Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Tam właśnie, 4.10.1990 roku, nieznany sprawca zerwał koronę z głowy Dzieciątka Jezus. We wrześniu 1995 roku obraz przeniesiono do kaplicy św. Melchiora Grodzieckiego, bowiem w kaplicy Matki Bożej Wspomożenia Wiernych została urządzona kaplica wiecznej adoracji Najświętszego Sakramentu.
6 czerwca 1997 roku, podczas pielgrzymki do Polski, Ojciec Święty Jan Paweł II na Błoniach krakowskich poświęcił nowe korony dla Matki Bożej Cieszyńskiej. Korony zostały wykonane ze złota, darowanego przez parafian w postaci biżuterii i złotych precjozów.7 października 1997 roku, przy licznym udziale wiernych Śląska Cieszyńskiego, w kościele św. Marii Magdaleny odbyła się uroczysta koronacja tego obrazu. Aktu tego dokonał Ordynariusz diecezji bielsko-żywieckiej, bp Tadeusz Rakoczy.

Ukoronowany wizerunek Matki Bożej Cieszyńskiej został umieszczony w odnowionym głównym ołtarzu kościoła parafialnego. Staje się on ponownie obiektem kultu katolickiego społeczeństwa cieszyńskiego.Inicjatorem odnowienia i ożywienia tego kultu jest proboszcz cieszyńskiej parafii św. Marii Magdaleny, ks. kan. Henryk Satława.
"Dziękuję Bogu - powiedział w czasie uroczystości koronacji biskup Tadeusz Rakoczy - że teraz, pod koniec XX wieku, Matka Boża w tym wizerunku będzie prowadzić to miasto i całą okolicę oraz diecezję na wielki jubileusz 2000 roku".

Kult Matki Bożej Cieszyńskiej:

* rocznica koronacji obrazu
- 7 października,
* czuwanie przy obrazie MB Cieszyńskiej
- 16-go każdego miesiąca,
* nabożeństwo ku czci MB Cieszyńskiej
- sobota 17.00.
 
 
Szlakiem Męczenników Koszyckich
Maria i Bolesław Grzybek
 
Zdjęcia ilustrujące poniższy tekst znajdują się w galerii fotografii serwisu www.opoka.org.pl : www.opoka.org.pl/php/foto_lista.php [1] [2]
7 września przypada liturgiczne wspomnienie św. Melchiora Grodzieckiego, kapłana, jezuity, wywodzącego się z Ziemi Cieszyńskiej, który wraz z dwoma innymi kapłanami: Stefanem Pongraczem, również jezuitą, oraz Markiem Kriżem (z pochodzenia Chorwatem), zginął w Koszycach śmiercią męczeńską w obronie wiary w drugim roku wojny trzydziestoletniej. Kanonizacji tych osób dokonał Ojciec Święty Jan Paweł II 2 lipca 1995 roku w Koszycach.
W celu poznania miejsc związanych z ich kapłańską posługą i późniejszym kultem proponujemy wyruszyć na Pielgrzymkę Szlakiem Męczenników Koszyckich. Mamy nadzieje, że wielu czcicieli zwiedzi tę trasę poznając bliżej życie i okoliczności ich śmierci, oddając zarazem cześć Świętym, którzy dali świadectwo nieugiętej wiary. Trasa licząca około 1400 kilometrów obejmuje Grodziec, Cieszyn, Czeski Cieszyn, Humenne, Koszyce, Krasną nad Hornadem, Budapeszt, Esztergom i Trnawę. Przy okazji można zwiedzić Budapeszt i nawiedzić sanktuarium maryjne w Lewoczy.
Grodziec— wieś położona pomiędzy Bielsko-Białą a Cieszynem, dawniej przy solnym szlakuwiodącym z Wieliczki na południe Europy. Na początku XVI w. Otrzymał w posiadanie od księcia cieszyńskiego Kazimierza II przybyły z Brodów pod Lanckoroną dziadek Melchiora GrodzieckiegoMaciej. Dziś w Grodźcu możemy zastać masywną rycerską budowlę, jaką jest dwupiętrowy zamek z sześcioma wieżami, otoczony romantycznym parkiem z licznymi okazami starych drzew, jak np. dęby wzdłuż alei założonej na pamiątkę przemarszu wojsk Sobieskiego do Wiednia. Pozostały też ruiny prezbiteriańskiego kościoła p.w. św. Bartłomieja z dawną kryptą Grodzieckich. Jego budowniczymi byli Maciej i Henryk Grodzieccy. W obecnym kościele parafialnym pod tym samym wezwaniem obejrzeć można płytę nagrobną Jindricha (Henryka) Grodzieckiego z herbem Radwan z krzyżem i trójzębem. Taki sam herb możemy znaleźć w sieni grodzieckiego zamku. Ściany kościoła zdobią malowidła ścienne, z których dwa przedstawiają św. Melchiora.
Cieszyn — to, że Melchior urodził się w Cieszynie, wiąże się prawdopodobnie z funkcją kasztelana, jaką pełnił na dworze księcia cieszyńskiego jego ojciec Henryk (podobnie jak jego dziad Maciej i brat Krzysztof). Ze stanowiskiem tym wiązała się obrona kasztelanii i samego grodu. Z tamtych czasów na Górze Zamkowej, do której dojdziemy przez Skwer Św. Melchiora Grodzieckiego, z gotyckiego zamku zachowała się wieża strażnicza zwana Piastowską, co uzasadniają narożne tarcze herbowe z orłami piastowskimi oraz romański kościół grodowy z połowy XI wieku p.w. Św. Mikołaja, pierwotnie połączony pomostem z dworem kasztelana, który mógł go w razie zagrożenia wykorzystać, ze względu na grubość murów, do obrony. Kościół ten znany jako Rotunda to najstarsza budowla sakralna na Śląsku, jedna z najstarszych i najlepiej zachowanych w Polsce. Sylwetka Rotundy powielana jest na widokówkach, najlepiej jednak frapuje jej wnętrze: zachowane oryginalne sklepienia z klińców kamiennych, liczne romańskie łuki, a nade wszystko monolityczna kamienna chrzcielnica. Niestety, nie wiadomo w którym kościele przyjął chrzest Melchior Grodzicki. Z tarasu widokowego na Górze Zamkowej obserwować można panoramę Czeskiego Cieszyna na tle południowego pasma Beskidu. W środkowej części miasta wznosi się wieża jezuickiego kościoła, który jest jednym z punktów naszej trasy. Nietrudno też zauważyć Most Przyjaźni na granicznej Olzie, na którym tradycyjnie spotykają się Biskupi Diecezji Bielsko-Żywieckiej i Ostrawsko-Opawskiej wraz z rzeszą wiernych udając się przemiennie w jednym roku do kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Czeskim Cieszynie, a nastepnie do kościoła św. Marii Magdaleny. W procesji uroczyście są niesione relikwie Świętego, które od roku beatyfikacji (1905 rok) są w obydwu kościołach.
Południową pierzeję cieszyńskiego rynku zamyka Ratusz. W przyległym do niego dwupiętrowym gmachu mieści się okazała sala obrad ozdobiona herbami szlachty cieszyńskiej,a wśród nich herb Grodzieckich. Za Ratuszem jest kościół św. Marii Magdaleny — szacowna świątynia podominikanska. W roku beatyfikacji Męczenników Koszyckich od strony północnej dobudowano kaplicę poświęconą błogosławionemu Rodakowi. Obecnie znajduje się tu obraz ołtarzowy namalowany przez Jana Wałacha w 1932 roku. Przedstawiony na nim Patron Śląska Cieszyńskiego stoi na tle Góry Zamkowej z widoczną Wieżą Piastowską. U stóp — narzędzia męki, a dolnym rogu herb Cieszyna.
Od 1996 roku doroczne uroczystości ku czci św. Melchiora w tym kościele związane są z odpustem. Z tej okazji kaplice wzbogacono witrażami z postaciami św. Stefana Pongracza i św. Marka Kriża. Witraże przedstawiające św. Melchiora są w kościele św. Jerzezgo i w kościele św. Trójcy. Ten ostatni ufundowała Rada Miejska w 1995 roku. W lewym skrzydle probostwa parafii św. Marii Magdaleny funkcjonuje Zespół Szkół Katolickich im. Św. Melchiora Grodzieńskiego. Wewnątrz gmachu, przy wejściu ustawiono figurę Patrona.
Czeski Cieszyn — w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa naszą uwagę zwracają dwa obrazy zawieszone w skrzydłach transeptu. Jeden przedstawia św. Melchiora otrzymującego palmę zwycięstwa z rąk Matki Przenajświętszej. Ten motyw zobaczymy jeszcze na naszej trasie na innym obrazie. W obu przypadkach autorzy obrazów pragnęli zaznaczyć, że zwycięstwo przyszło przez Maryję, której nasi bohaterowie okazywali szczególną cześć. Pomogła im w tym przynależności do Sodalicji Mariańskiej, w szeregi której mieli okazję wstąpić podczas nauki w kolegiach jezuickich (Godziecki), Wiedniu (Kriż) oraz w Kluj (Pongracz). Warto też przypomnieć, że Sodalicję Mariańską założyli Jezuici, a jej celem była na początku duchowa formacja młodzieży męskiej kształcącej się w prowadzonych przez Towarzystwo Jezusowe kolegiach. Drugi obraz to jedna z kilku kopii obrazu Męczenników Koszyckich wg oryginału z kościoła Urszulanek w Trnawie, który był pierwowzorem malowidła ściennego w Krasnej nad Hornadem. W tym samym, prawym skrzydle transeptu, na ołtarzu św. Józefa, za szybą, widoczny jest relikwiarz o oryginalnym kształcie kościółka. Relikwie i obrazy są tutaj od 1905 roku, kiedy to obchodzono trwające trzy dni uroczystości dziękczynne za beatyfikację, podobnie jak w parafialnym kościele św. Marii Magdaleny.
Dalej trasa wiedzie na wschód Słowacji, do Humennego, Krasnej nad Hornadem (dziś administracyjnie w granicach Koszyc) i do Koszyc. W czasach, w których nasi bohaterowie oddali życie za wiarę, miejscowości te na mapie Europy leżały w obrębie wschodniej części Górnych Węgier na skrzyżowaniu dróg z Polski, Rusi i Siedmiogrodu. Na tle zamieszek polityczno-religijnych, jakie w XVI i XVII wieku ogarnęły Europę Środkową, stały się areną walk węgierskich i siedmiogrodzkich magnatów przeciw władzy Habsburgów. Na czele tych walk stali książęta Siedmiogrodu, który był ostoją obozu protestanckiego. Ośrodkiem kontrreformacji był zakon Jezuitów. Jednym z centrów ich działalności było miasteczko Humenne oddalone o około 100 km na wschód od Koszyc.
Humenne — przy kościele Wszystkich Świętych działało prężnie Towarzystwo Jezusowe zakładając kolegium i organizując w okolicznych miejscowościach stacje misyjne. Jedna z nich w 1615 roku powstała w Koszycach dokąd w trzy lata później oddelegowany został pochodzący z Siedmiogrodu ks. Stefan Pongracz pełniący uprzednio funkcję prefekta kolegium humeńskiego i węgierskiego kaznodziei. Kościół p.w. Wszystkich Świętych, do którego przylegają budynki pojezuickie istnieje w Humennem do dziś (24a). W nim nasz Rodak wiosną 1619 roku składał śluby wieczyste po uprzednim odprawieniu rekolekcji.Nieco później podobne rekolekcje odprawili tam Stefan Pongracz i Marek Kriż. Ich pobyt tutaj upamiętniony jest malowidłem ściennym po lewej stronie ołtarza.
Podziwiać należy, że na nowym osiedlu zróżnicowana narodowo i etnicznie społeczność tak się zintegrowała, że zdołała w przeciągu dwu lat wznieść nowy kościół p.w. Św. Męczenników Koszyckich, a bodźcem do tego była ich kanonizacja i związany z tym przyjazd Ojca Św. Jana Pawła II — pierwszy po uzyskaniu własnej państwowości. Będąc w Humennem można zwiedzić XVII-wieczny zamek otoczony starodrzewiem, a za nim ciekawy skansen, gdzie na łące pośród drzew owocowych ustawiono grupę chałup oraz również drewnianą, zabytkową cerkiew z Nowej Sedlicy.
Koszyce/Krasna nad Hornadem — z miejscowością tą związany jest Marek Kriż-kanonik ostrzyhomski, który pełnił tu funkcję administratora majątku ziemskiego byłego opactwa benedyktyńskiego. Benedyktyni byli tu od 1143 roku. Dziś, na płaskim wierzchołku góry Brech, pośród wysokich traw można odszukać fundamenty niegdyś wspaniałego kompleksu budynków klasztornej bazyliki. Konserwator zabytków zadbał, aby ich plan z wypisaną historią opactwa zabezpieczyć stalowym zadaszeniem. Patrząc z góry na wschód na tle pasma Slanskich Wierchów widzimy domostwa z kościółkiem pośrodku p.w. Św. Cyryla i Metodego. Ozdobą jego wnętrza są freski po lewej stronie nawy przedstawiające sceny z życia patronów kościoła; po prawej — z życia męczenników Koszyckich. I tak: pierwszy od strony chóru ukazuje kanonika Marka Kriża głoszącego kazanie mieszkańcom Szeplaku, bo tak w tamtym czasie nazywała się ta wioska. Dwa kolejne freski to kapłani: Grodziecki, Pongracz i Kriż w rękach hajduków Rakoczego na Zamku Królewskim. Na ostatnim fresku — Męczennicy w chwale niebieskiej.
Koszyce —w Koszycach interesujące obiekty sakralne znajdują się w obrębie starówki przy ul. Hlawnej, która w zasadzie jest długim rynkiem z dominującą katedrą i teatrem. Niewielki park pomiędzy nimi z podświetloną fontanną stanowi ulubione miejsce wypoczynku mieszkańców, zwłaszcza wieczorem przy dźwiękach muzyki. W pierwszej kolejności wypada odwiedzić wczesnobarokowy kościół Norbertanów p.w. Św. Trójcy zbudowany na miejscu wilii zwanej Domem Królewskim (na prawo za teatrem) przez Jezuitów, którzy tu wrócili w 1631 roku. Ton właśnie Dom Królewski był siedzibą misji jezuickiej, w której od 1618 roku pracował ks. Stanisław Pongracz wraz z usuniętym wcześniej z Pragi ks. Melchiorem Grodzieckim. Gdy w drugim roku wojny trzydziestoletniej żołnierze wojewody siedmiogrodzkiego pod wodzą gen. Jerzego Rakoczego opanowali Koszyce. Przebywających wówczas w Koszycach w Domu Królewskim kapłanów: Pongracza, Grodzieckiego oraz Kriża, po bezskutecznym namawianiu do przejścia na kalwinizm, po torturach zamordowali w dniu 7 września 1619 roku.W miejscu kaźni dziś znajduje się zakrystia.
W lewej, tylnej części nawy widzimy obraz Męczenników Koszyckich, którym, podobnie jak przedstawił to artysta na obrazie Św. Melchiora z kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Czeskim Cieszynie, Matka Boska za pośrednictwem aniołów wręcza palmy zwycięstwa. Pod obrazem widnieją wyryte na tablicach napisy w czterech językach: polskim, chorwackim, węgierskim i słowackim ze znamiennym ewangelickim cytatem „Abyśmy jedni byli”. To dla wszystkich najważniejsze dziś przesłanie z tego uświęconego przez przelanie krwi Męczenników miejsca. Koniecznie trzeba zatrzymać się przed tablicą upamiętniającą dzień kanonizacji umieszczoną w na elewacji kamieniczki przyległej z lewej strony do kościoła. Projektantowi udało się przekazać niezwykle głęboką treść: przylgnięcie kapłanów do krzyża, na którym Chrystus, jednocześnie ukazany w swym ciele uwielbianym, i ich ogarnia chwałą nieśmiertelną.
W 1919 roku, w 300-lecie męczeństwa, relikwie Błogosławionych z kościoła Św. Trójcy przeniesione do wspaniałej, gotyckiej katedry zwanej Domem Św. Elżbiety Węgierskiej. W cztery lata później wyeksponowano je na nowym, im poświęconym, neogotyckim ołtarzu. Centralne postacie wyrzeźbione wg wzoru obrazu z uroczystości beatyfikacyjnych w Rzymie. Na skrzydłach ołtarza bogato rzeźbione reliefy przedstawiają miejsca, w których przechowano szczątki Męczenników do czasu ich beatyfikacji, a są to: Koszyce, Niżna Sebastowa, Hertnik i Trnawa. Na odwrocie wyrzeźbiono sceny męczeństwa, a na przedniej ścianie mensy — księży Melchiora i Stefana Grodzieckiego nauczających żołnierzy i ludność cywilną. Gdy kapłani pełnili w tym mieście swą posługę, katedra stojąca już wtedy od ponad 200 lat była zajęta przez innowierców. Kanonizacja Męczenników Koszyckich zbiegła się w czasie z utworzeniem na Słowacji drugiej prowincji — Koszyckiej (obejmującej diecezje koszycką, rożniawską i spiską), a katedra stała się tym samym archikatedrą. W jej wnętrzu przed zawsze oświetlonym ołtarzem trzech męczenników modli się zwykle wielu ich czcicieli.
O żywym kulcie świadczy zbudowanie w osiedlu Jezioro nowego kościoła pod ich patronatem. Został on poświęcony tuż przed ich kanonizacją i znalazł w nim stałe miejsce stylizowany obraz zat. „Trzej Koszyccy Męczennicy” namalowany przez Gejzę Barczika zdobiący ołtarz polowy na lotnisku w Koszycach podczas tych uroczystości. Będąc w okolicach Koszyc warto też udać się w ślad za Ojcem Świętym do Preszowa, by pomodlić się pod tablicą poświęconą 24 zamordowanym protestantom w 1687 roku. Wg słów Ojca Świętego z 2 lipca 1985 roku była to „jedna z wielu ofiar tragedii bezsensownych wojen religijnych”.
Esztregomczym dla Polaków jest Gniezno, tym dla Węgrów jest Esztregom (Ostrzyhom, Strygonium) dawna stolica królów, a do dziś siedziba prymasa Węgier. Monumentalna bazylika, największa świątynia Węgier, usytuowana jest na wysokim skalistym brzegu Dunaju skąd rozciąga się widok na zakole rzeki i lewobrzeżne słowackie Szutrowo. Obok bazyliki znajduj się ruiny zamku węgierskich władców. Jednym z nich, i zarazem ostatnim rezydującym w Esztregom, był Bela IVojciec Św. Kingi i bł. Jolanty. 250 lat wcześniej Geza sprowadził tu Św. Wojciecha, który ochrzcił jego syna Stefana — późniejszego króla Węgier, świętego i patrona narodu węgierskiego. We wnętrzu świątyni można podziwiać fresk przedstawiający tego władcę ofiarującego koronę węgierską Matce Najświętszej. Znajduje się on nad szczególnie interesującym nas ołtarzem poświęconym Męczennikom Koszyckim przedstawionym tu w grupie figur wyrzeźbionych w szarym marmurze. Jeden z nich, Marek Kriż, był kanonikiem ostrzyhomskim, choć nie wiadomo czy kiedykolwiek przebywał w tym mieście zajętym wówczas przez Turków. Z tego powodu tamtejsze biskupstwo przeniesione było do Trnawy. Jego relikwie przechowywane do roku 1974 w skarbcu bazyliki obecnie umieszczone są w dolnej części ołtarza.
W krypcie, obok innych dostojników kościelnych spoczywa kard. Józef Mindszenty,będący dla Węgrów wzorem obrońcy wiary w minionym okresie. Zgodnie z testamentem jego ciało zostało tu przeniesione z Mariacell po upadku reżimu komunistycznego.
Wypada też wspomnieć, że Esztregom spod panowania Turków wyzwolił Jan III Sobieski. W dniu św. Judy Tadeusza, po wrześniowej odsieczy wiedeńskiej, w świątyni okupowanej przez 140 lat przez pogan zabrzmiał hymn „TE Deum”.
W 1999 roku w Bazylice umieszczono tablicę — votum wdzięczności ziemi sądeckiej dla narodu węgierskiego za św. Kingę.
Trnawa —najstarsze miasto Słowacji z licznymi zabytkowymi świątyniami to ostatni punkt na mapie proponowanego szlaku. Przez krótki czas pracował tu ks. Marek Kriż, jako profesor gimnazjum. Trwale jednak Męczennicy Koszyccy związani są z Trnawą prze to, że tu spoczęły ich szczątki.
1620 rok — Katarzyna Forgachowa przenosi zwłoki kapłanów z Koszyc do Hertnika a następnie do Niznej Sebestowej
1635 rok — szczątki miały być umieszczone w dopiero co zbudowanym uniwersyteckim kościele jezuickim św. Jana Chrzciciela — obecnej katedrze w Trnawie. Nie ukończono go jednak na czas. Złożono więc we franciszkańskim kościele św. Klary, gdzie ksienią była córka Katarzyny Forgachowej — Maria. Dziś w zabudowaniach klasztoru mieści się Muzeum Słowacji Wschodniej.
1784 rok - wskutek zamknięcia klasztoru Klarysek z rozkazu cesarza Józefa II ostateczne miejsce szczątki umęczonych kapłanów znalazły w kościele św. Anny przy klasztorze ss Urszulanek. Tu, w mensie bocznego ołtarza Matki Boskiej za szkłem z napisem Martyrum Cassoviensum umieszczony jest ozdobny, cynowy sarkofag ; ten sam, który sprawiła Katarzyna Forchagowa w roku 1635.
W roku beatyfikacji relikwie rozdzielono do Rzymu, Koszyc, Cieszyna, Zagrzebia i Kriżewa.Czaszki Stefana Pongracza i Melchiora Grodzieckiego przekazano do miejscowego kościoła p.w. Św. Trójcy, gdzie są wyeksponowane na ołtarzu Najświętszej Maryi Panny, zaś czaszkę Marka Kriża — do Eszteregom. Po kanonizacji Męczenników Koszyckich relikwie św. Melchiora można uczcić w kościele pod jego wezwaniem w Brennej-Lachach oraz w kościele parafialnym w Grodźcu— początkowym punkcie pielgrzymkowego szlaku śladami Męczenników Koszyckich.
Kanonizacja św. Melchiora Grodzieckiego
Uroczystość dziękczynna za kanonizację św. Melchiora Grodzieckiego - którego papież Jan Paweł II ogłosił świętym 2 lipca br. w Koszycach na Słowacji - odbyła się 7 września w Cieszynie, mieście urodzenia Świętego. Dziękczynienie rozpoczęto o godz. 1600 czuwaniem modlitewnym na cieszyńskim Rynku, w czasie którego rozważano poszczególne etapy życia św. Melchiora, a także przypomniano majową pielgrzymkę Ojca Świętego do diecezji bielsko-żywieckiej i kanonizację św. Jana Sarkandra, którego również zamordowano w XVII w wieku w czasie wojen religijnych. O godz. 1700 metropolita krakowski Franciszek kardynał Macharski - w obecności biskupa bielsko-żywieckiego Tadeusza Rakoczego, koncelebrujących biskupów, kapłanów i wiernych - poświęcił w zabytkowym kościele św. Trójcy, nie opodal Rynku, witraż przedstawiający św. Melchiora Grodzieckiego,ufundowany przez miasto Cieszyn i złożony jako dar papieżowi Janowi Pawłowi II. - Otwiera się nowy rozdział w historii naszego miasta, w historii naszej ziemi - powiedział burmistrz Cieszyna Jan Olbrycht witając w imieniu Rady Miasta gości i prosząc Księdza Kardynała o poświęcenie witraża. Słowa powitania skierował również do zebranych dziekan cieszyński ks. kan. Andrzej Rdest.
Następnie w procesji, niosąc znajdujące się w kościele św. Trójcy relikwie męczenników koszyckich, udano się na Rynek, gdzie odbyła się uroczysta Msza św., której przewodniczył metropolita krakowski Franciszek kardynał Macharski. W słowach powitania biskup bielsko-żywiecki Tadeusz Rakoczy powiedział, że „w momencie, gdy trzeba odpowiedzialnej decyzji sumienia, kiedy tak bardzo potrzebujemy mądrości, refleksji i modlitwy” powinniśmy spojrzeć na św. Melchiora i jego współbraci męczenników, którzychociaż przychodzą do nas z mrocznej epoki wojen i nienawiści, to jednak w białej szacie pokoju i zbawienia”. Ksiądz Biskup podkreślił wielki wkład w kanonizację św. Melchiora Grodzieckiego obecnego na uroczystości metropolity katowickiego arcybiskupa Damiana Zimonia i jego poprzednika biskupa Herberta Bednorza. Ordynariusz Bielsko-Żywiecki poinformował również o porannym telefonie z Castel Gandolfo z wiadomością, że „Ojciec Święty Jan Paweł II uczestniczy całym sercem w tych cieszyńskich uroczystościach dziękczynnychi przesyła swoje błogosławieństwo. Homilię w czasie Mszy św. wygłosił arcybiskup Stanisław Nowak, ordynariusz częstochowski.
- Witamy dziś na polskiej ziemi męczennika sumienia, świadka wierności Bogu aż do ostatecznych granic. Święty Melchiorze, jesteś nam koniecznie potrzebny na czasy trudne, jesteś nam potrzebny na czas wybierania przywódców narodu, aby te wybory były wyborami w sumieniu i wyborami ludzi sumienia - mówił Ksiądz Arcybiskup, podkreślając rolę sumienia w życiu społecznym, politycznym i ekonomicznym, zarówno Polski, Europy jak i całego świata.Na zakończenie biskup pomocniczy diecezji bielsko-żywieckiej Janusz Zimniak odczytał telegram do Ojca Świętego, w którym obecni biskupi, kapani i wierni podziękowali za wyniesienie do chwały św. Melchiora Grodzieckiego, zapewnili Ojca Świętego o modlitwie i prosili o błogosławieństwo.
Mszę św. również koncelebrowali: sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski biskup Tadeusz Pieronek, metropolita katowicki arcybiskup Damian Zimoń, biskup zielonogórsko-gorzowski Adam Dyczkowski, biskup kielecki Kazimierz Ryczan, biskup sosnowiecki Adam Śmigielski, biskup Piotr Bednarczyk z Tarnowa, biskupi Kazimierz Nycz i Jan Szkodoń z Krakowa, biskup Piotr Skucha z Sosnowca, prowincjał Księży Jezuitów ks. Mieczysław Kożuch, przedstawiciele Kapituły Metropolitarnej z Katowic i Krakowa, pracownicy Kurii Bielsko-Żywieckiej oraz licznie przybyli kapłani diecezjalni i zakonni. Wśród zgromadzonych wiernych z całej diecezji w uroczystości uczestniczyli: wojewoda bielski Marek Trombski, rektor Filii Politechniki Łódzkiej w Bielsku-Białej Andrzej Włochowicz, delegacja Filii Uniwersytetu Śląskiego w Cieszy-nie z rektorem Kazimierzem Ślęczką, przedstawiciele PAT z Krakowa, klerycy seminarium, siostry zakonne oraz władze wojewódzkie i samorządowe poszczególnych miast diecezji.
Po Mszy św. w kaplicy kościoła Marii Magdaleny odprawiono nabożeństwo różańcowe i Apel Jasnogórski, po którym rozpoczęto adorację Najświętszego Sakramentu. - Była to największa uroczystość religijna w naszym mieście od 1905 roku, kiedy to odbyło się tutaj dziękczynienie za beatyfikację św. Melchiora Grodzieckiego - powiedział KAI ks. Henryk Satława, proboszcz parafii św. Marii Magdaleny w Cieszynie i główny organizator uroczystości. - Począwszy od dnia dzisiejszego w naszym kościele będzie stała, całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu - dodał ksiądz Satława.
W czasie uroczystości - transmitowanej bezpośrednio przez Radio „Maryja” - śpiewały chóry cieszyńskich parafii i grała Orkiestra Wojskowa z Bielska-Białej. Liturgię ubogacili wierni w strojach regionalnych i delegacje ze sztandarami z różnych parafii i regionów diecezji. O godz. 2200 z sali sesyjnej cieszyńskiego Ratusza Radio „Maryja” nadało tradycyjne „Rozmowy niedokończone”.
Przygotowaniem do uroczystości było specjalne triduum /4, 5, 6 września/, w czasie którego 4 września odbył się dzień skupienia dla diakonów i alumnów diecezji bielsko-żywieckiej. Natomiast w niedziele 27 sierpnia i 3 września w parafiach diecezji wygłoszono kazania na temat św. Melchiora Grodzieckiego.
Rodzina Grodzieckich w XVI w. osiedliła się między Skoczowem a Bielskiem budując w miejscowości zwanej później Grodźcem zamek obronny, który istnieje do dnia dzisiejszego. Święty Melchior Grodziecki urodził się w 1582 r. w Cieszynie, gdzie jego dziadek Maciej, a później stryj Andrzej piastowali funkcje kasztelanów cieszyńskich. Naukę rozpoczął w Wiedniu. Od 1603 roku odbywa dwuletni nowicjat w jezuitów w Brnie. Filozofię i teologię studiował w Pradze, gdzie w 1614 r. został wyświęcony na kapłana. Kiedy w 1618 roku generalny gubernator północnych Węgier Andrzej Dóczy poprosił przełożonych jezuickich o kapłanów dla zaspokojenia potrzeb duszpasterskich w Koszycach na Słowacji, zwłaszcza stacjonujących tam żołnierzy cesarskich, to wydelegowano Stefana Pongracza - Węgra oraz Melchiora Grodzieckiego władającego językiem polskim i czeskim. W pracy duszpasterskiej pomagał im Marek Kriż. Duży wpływy mieli w tym rejonie kalwini, którzy obsadzili radę miejską. Miasto kilkakrotnie zmieniało wyznanie, a na początku XVII w. kościoły znajdowały się na przemian w rękach katolików i kalwinów.Rok po przybyciu jezuitów do Koszyc przed miastem stanęło wojsko wojewody siedmiogrodzkiego Gabriela Bethlena, któremu rada miejska kazała otworzyć bramy. Żołnierze potraktowali kapłanów jezuickich nie tylko jako przeciwników religijnych, ale również jako ludzi wysługujących się cesarzowi. Po nieskutecznych namowach do przejścia na kalwinizm i okrutnych torturach zostali zamordowani. Ciała męczenników koszyckich: Melchiora Grodzieckiego, Stefana Pongracza i Marka Kriża zostały pochowane w kościele sióstr urszulanek w Tyrnawie.
Beatyfikacji męczenników koszyckich dokonał 15 stycznia 1905 r papież św. Pius X., a kanonizacji papież bł. Jan Paweł II - 2 lipca 1995 r. w czasie pielgrzymki na Słowację.
KAI
KOSZYCE-BARCI
15.07.2006
Homilia
Ef 1,3-14; J 15,9-17
Drogi Księże Arcybiskupie, Gospodarzu dzisiejszych uroczystości,
Drogi Księże Arcybiskupie Nuncjuszu, który uobecniasz nam Ojca świętego Benedykta XVI,
Drodzy Bracia w biskupstwie i kapłaństwie,
Szanowni przedstawiciele władz świeckich,
Umiłowani w Chrystusie Panu,
Dziękuję wam za zaproszenie. Cieszę się bardzo, że mogę razem z wami sprawować tę świętą Eucharystię. Jestem wdzięczny Bogu i wam za to, że jako wieloletni współpracownik Ojca Świętego mogę postawić stopy na tym miejscu, na którym i jemu dane było stanąć. Przychodzę do was jako świadek Chrystusa i jako świadek Jana Pawła II. Przychodzę, by z wami doświadczyć słowackiego, koszyckiego Kościoła, któremu Bóg nigdy nie szczędził łask, nawet jeśli nie szczędził krzyża. „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa!”
Co by powiedział dzisiaj Ojciec Święty Jan Paweł II w Koszycach? Jakie słowa chciałby wydobyć ze swojego serca, aby napełnić nimi serce każdego z nas? Jakiego ducha chciałby tchnąć i jaki ogień pragnąłby zapalić? Niech ta homilia będzie próbą wejścia w serce Sługi Bożego, by odkryć w nim słowo dla nas zebranych dzisiaj w Koszycach-Barci.
1. Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii mówi wiele o miłości: „Ja was umiłowałem”.Wytrwajcie w miłości mojej”. „To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali.”. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.”
Pan Jezus wzywa dzisiaj do miłości, ale mówi i o tym, że On pierwszy umiłował.
Wiele o miłości mówił również Jan Paweł II. Niezapomniane są jego wezwania do budowania cywilizacji miłości. Pokazywał nie tylko słowem, ale i życiem, że miłość chorych, opuszczonych i tych najbardziej biednych jest znakiem wiary w Chrystusa. Jego spojrzenie na drugiego człowieka, zasłuchanie się w tajemnicę człowieczego losu, otwartość i życzliwość w stosunku do każdego były wyraźnym znakiem serca, które w miłości Bożej ukochało drugiego człowieka.
Nie brakło tej miłości również do was. W czasie pierwszej wizyty w waszym kraju, jeszcze wtedy Czechosłowacji, mówił: „Gorąco pragnąłem znaleźć się wśród was”, „Ze wzruszeniem przyjąłem zaproszenie”, „Ze szczerą miłością i czcią ucałowałem ziemię”. To prawda, że Ojciec święty otaczał troską cały Kościół, ale sam Bóg to wie, jak bardzo jego słowiańskie serce biło dla ojczyzny i narodów z południa Polski. Czyż fakt nawiedzenia wszystkich słowackich diecezji przez Ojca Świętego nie pozostaje wymownym znakiem umiłowania waszego narodu?
Ta papieska miłość to odblask tej miłości, która raz wylana na krzyżu przez Jezusa Chrystusa, jest rozlewana przez Boga na cały świat w jego świętych. Nie zapomnijcie o tej miłości! Pielęgnujcie tę miłość! Żyjcie tą miłością! To ona jest źródłem mocy chrześcijańskiego życia. Tylko człowiek ukochany przez Boga jest w stanie wytrwać w Jego miłości.
2. Bracia i Siostry!
Pan Jezus mówiąc w dzisiejszej Ewangelii o miłości, mówi też o wytrwałości: „Wytrwajcie w miłości mojej”. Nie jest przypadkiem, że Pan Jezus mówi te słowa kilkanaście godzin przed swoją śmiercią. Oto za chwilę uczniowie zostaną poddani próbie wiary. Krzyż wstrząśnie fundamentem ich powołania, męka Mistrza zachwieje to, co budowali patrząc na cuda i słuchając słów Boskiego Nauczyciela. Nieraz słyszeli, że Bóg ich ukochał. Przyjdzie czas, że wszystko będzie zdawało się mówić, iż Bóg zapomniał o tych, których do końca umiłował.
Wy, drodzy Bracia Słowacy, rozumiecie dobrze, co to znaczy godzina próby. Wy, którzy może bardziej niż naród Polski doświadczyliście na sobie komunistycznej burzy, znacie lęk o Kościół, który miał być całkowicie zniszczony. Wy, którzy czcicie świętych męczenników Koszyckich, wiecie, że tylko wytrwałość w godzinie próby jest świadectwem rodzącym nowe zastępy uczniów Chrystusa.
Kanonizując 3 męczenników Koszyckich, Melchiora Grodzieckiego, Stefana Pongracza i Marka Kriża, Jan Paweł II mówił: „W godzinie próby wytrwali oni w obliczu pokus i tortur i woleli umrzeć niż zaprzeć się wiary i wierności Chrystusowi i Kościołowi... Niech ich przykład zachęci do mężnego dawania świadectwa Chrystusowi i Jego Ewangelii, bez jakiegokolwiek kompromisu z duchem tego świata”.
Te słowa, które padły w Koszycach 11 lat temu, nie straciły nic ze swojej mocy. Dziś trzeba na nowo prosić o ducha męczeństwa. Od czasu wojen religijnych sytuacja bardzo się zmieniła. Ale podobnie jak 400 lat temu, jak za czasów totalitaryzmu, tak i dzisiaj Kościół potrzebuje ludzi, którzy są gotowi oddać życie, niż wyprzeć się Ewangelii, Chrystusa i tego, co jest dla nich święte. Dziś wasz Kościół potrzebuje męczenników - może nie krwi, lecz męczenników ducha; potrzebuje ludzi, którzy w swoim własnym domu, środowisku pracy czy nauki dadzą świadectwo, że najwyższą wartością jest Bóg. Że nie ma sensu sprzedawać Boga za pieniądz, za niemoralność, za źle rozumianą wolność czy za wygodę. Świat nieraz torturuje chrześcijan swoimi pokusami, katuje wizjami łatwo dającego się zdobyć szczęścia, zniewala ich myśleniem dalekim od myślenia dzieci Bożych, osłabia szyderstwem z tego, co jest wartością wiary. Tym torturom trzeba dzisiaj postawić zaporę, której na imię wytrwałość.
Wytrwajcie w miłości mojej”, mówił Pan Jezus do swoich uczniów. Wytrwajcie w miłości Jezusa!– wzywa i zachęca Ojciec święty, trzymając osłabionymi rękoma krzyż w ostatni Wielki Piątek przed swoją śmiercią.
3. Drogi Kościele Koszycki!
Wierność miłości, o której Pan Jezus mówi swoim uczniom, jest źródłem i warunkiem chrześcijańskiego świadectwa. Świadectwa, które powinno stać się pierwszym zadaniem ludzi wierzących w Chrystusa.
Trzy lata temu w niedalekiej Rożniawie mówił Sługa Boży Jan Paweł II: „Zadaniem każdego wiernego jest być uczniem i apostołem; uczniem poprzez pokorne i uległe słuchanie słowa, które zbawia; apostołem – poprzez gorliwe świadectwo życia kształtowanego wedle Ewangelii.” Mówił również, że „styl waszego życia chrześcijańskiego może stanowić wielki wkład w ewangelizację współczesnego świata”.
Ojciec święty wam ufał. Pokładał w was wielką nadzieję. Wierzył, że styl waszego życia chrześcijańskiego jest drogą do ewangelizacji.
Nieraz zadajemy sobie pytanie, jak przybliżyć innych do Chrystusa? W jaki sposób pokazać bliźniemu niezgłębione tajemnice wiary? Odpowiedź Ojca świętego jest czytelna: trzeba być świadkiem.
Nie zniechęcajcie się w ciągłym doskonaleniu waszego chrześcijańskiego życia! Niech żadna słabość, trudność i grzech nie zabije w was woli walki o świętość waszych serc, waszych domów, rodzin, wspólnot zakonnych, religijnych, parafii i całego Kościoła! Nie przestawajcie ufać, że świadectwo świętości to jedyna ewangelizacyjna droga!
Dziś Europa potrzebuje naszej wspólnej troski, żeby uszanować jej chrześcijańskie korzenie, z których wyrosła! Potrzebuje świadectwa wierności tym korzeniem, by pozostać sobą! Naród, który podcina swoje korzenie, jest narodem bez przyszłości! Europa odcinając się od korzeni, staje się usychającym drzewem, które nie będzie w stanie wydać jakichkolwiek dobrych owoców. Zatroszczmy się o to drzewo narodów, bo ono jest przecież naszym domem i naszym dziedzictwem.
4. Kochani Bracia i Siostry!
Jezus mówi dzisiaj do swoich uczniów: „Wy jesteście przyjaciółmi moimi”. Te słowa przywołują na pamięć to, co Jan Paweł II powiedział trzy lata temu w Bratysławie do młodzieży: „Drodzy młodzi przyjaciele, wy jesteście nadzieją Kościoła i społeczeństwa, wy jesteście przyjaciółmi papieża! Nie bójcie się zostać prawdziwymi przyjaciółmi Jezusa!”
Nie może dziś zabraknąć także słowa do młodzieży. Jeśli chcemy być wierni Janowi Pawłowi II, nie wolno nam milczeć o młodzieży. Bo to ludzie młodzi są nadal nadzieją Kościoła i społeczeństwa.
Proszę was, młodzi przyjaciele, proszę w imieniu Chrystusa i proszę w imieniu Jana Pawła II, podejmijcie to dziedzictwo, któremu na imię Kościół! Rozważajcie Słowo Boże i pochylajcie się także nad tym słowem, które Bóg skierował i kieruje do was przez Ojca Świętego! Nie wstydźcie się rozmawiać o darze wiary ani poruszać trudnych problemów, jakie pojawią się na drodze waszego życia! Nie uciekajcie od modlitwy! Nie traćcie zaufania do waszych rodziców, księży, sióstr zakonnych i tych wszystkich, którzy prowadzą was ścieżkami wiary!Gdy będziecie przechodzić obok pomnika Jana Pawła II, przypominajcie sobie zawsze o tym, że to był człowiek, który liczył na was. I nigdy się na was nie zawiódł.
5. Na koniec wróćmy jeszcze raz do wieczernika. Pan Jezus mówi do swoich uczniów: „To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna”.
Czcigodny Kościele Koszycki!
Zabierz z tej Eucharystii radość!
Rozdaj ją każdej rodzinie!
Zanieś ją chorym i opuszczonym!
Podziel się nią z każdym dzieckiem i starcem!
Zostaw ją przy płaczących i pośpiesz z nią do zasmuconych!
Pokaż radość życia Ewangelią tym, którzy jej jeszcze nie znają!
Niech Maryja, przyczyna naszej radości, weźmie w obronę każdego i każdą z was!
Niech ta, której Jan Paweł II zawierzył się całkowicie, będzie nam opiekunką na drogach człowieka, Kościoła i całego świata.
Amen!
Święty Melchior Grodziecki, prezbiter i męczennik
 
Melchior urodził się w szlacheckiej rodzinie herbu Radwan, w Cieszynie ok. 1584 r. Studia średnie odbywał Melchior w wiedeńskim kolegium jezuitów, gdzie kształciło się wielu Polaków, wśród nich także św. Stanisław Kostka (+ 1568). Musiał wyróżniać się wśród swoich kolegów, skoro, jak sam w jednym z listów swoich do rodziców pisze (1602), został przyjęty do Kongregacji Mariańskiej, do której przyjmowano tylko najlepszych i najwybitniejszych uczniów. Był to równocześnie początek jego życia zakonnego. 22 maja 1603 r. rozpoczął nowicjat w Brnie, którego fundatorami byli jego stryjowie: Jan i Wacław. Razem z nim odbywał nowicjat bł. Stefan Pongracz, późniejszy towarzysz jego męczeńskiej śmierci. Wśród pierwszych nowicjuszów tego klasztoru znalazł się także bł. Edmund Campion, stracony w Anglii za wiarę w roku 1584.
Po dwuletniej próbie 22 maja 1605 r. Melchior złożył śluby zakonne. Zgodnie z ówczesnym zwyczajem zakonu po nowicjacie nie udał się na studia, ale na praktykę nauczycielską do Brna (1605-1606) i do Kłodzka (1606-1607), gdzie jezuici mieli swoje kolegia. W 1608 r. powrócił do Kłodzka. Równocześnie dokształcał się w muzyce. Od roku 1609 rozpoczął trzyletnie studia filozoficzne w Pradze. Ponieważ nie okazywał w tym kierunku większych uzdolnień, skierowano go po dwóch latach na dwuletni kurs teologii. W roku 1614 otrzymał święcenia kapłańskie.
Pierwsze lata kapłańskiego życia spędził w Pradze, gdzie głosił kazania i spowiadał w języku czeskim, który poznał w czasie nowicjatu i studiów w Czechach. Przez rok pełnił obowiązki kaznodziei we wsi Kopanina. Około roku 1616 powierzono mu kierownictwo bursy praskiej dla ubogich studentów. Stanowiła ona równocześnie zalążek małego seminarium.
Kiedy wybuchła wojna trzydziestoletnia (1618-1648), Melchior udał się na Węgry i pozostał tam w kolegium jezuickim w Homonnie. Tutaj też 16 czerwca 1619 r. złożył śluby wieczyste.Wkrótce wysłano go w charakterze kapelana wojskowego do Koszyc. Razem z Melchiorem wysłano tam również Stefana Pongracza, który był Węgrem. Pongracz miał obsługiwać katolickich Węgrów, a Melchior - katolickich Polaków i Czechów, którzy znajdowali się w wojsku, jak i w małej grupie wśród ludności.
Kiedy wojska Rakoczego zajęły Koszyce, aresztowano także kapłanów, którzy szukali schronienia na zamku: kanonika strzygomskiego Marka Kriża, Chorwata, Melchiora Grodzieckiego i Stefana Pongracza. Pastor protestancki, Alwinczy, domagał się wymordowania wszystkich katolików w mieście. Sprzeciwiono się temu, ale wydano wyrok śmierci na trzech kapłanów. Rakoczy zatwierdził wyrok śmierci wydany na kapłanów. Jego hajducy dokonali straszliwej egzekucji.
Po północy z 7 na 8 września 1619 r. w towarzystwie pastora Alwinczy'ego hajducy udali się na zamek. Najpierw usiłowali nakłonić kapłanów do wyrzeczenia się wiary katolickiej. Kiedy zaś groźby okazały się daremne, na miejscu zamordowali kanonika Kriża. Nad jezuitami zaś zaczęli się znęcać i torturować ich, aby wymusić na nich odstępstwo. Umocowali do belki każdego z nich i podnosili w górę. Nogi obciążano kamieniami. Ciało krajali nożami i wyrywali jego kawały obcęgami. Świeże rany przypalali pochodniami. Głowę okręcano sznurem i ściskano tak mocno, że oczy wychodziły na wierzch.Wśród niesłychanych mąk obaj jezuici powtarzali tylko imiona Pana Jezusa i Najświętszej Maryi Panny. Kiedy wreszcie siły katów opadły, dobili swoje ofiary, toporem obcinając im głowy.Ciała męczenników wrzucono do kloaki.
Wieść o dokonanej zbrodni obiegła lotem błyskawicy Koszyce. Wywołała oburzenie nawet wśród protestantów. Rada miejska poleciła katowi pogrzebać ciała kapłanów. Wywieziono je do posiadłości w Also-Sobes koło Koszyc. Stąd w roku 1636 przeniesiono je do Trnawy, gdzie po kilkakrotnej zmianie miejsca spoczęły w klasztorze urszulanek. Liczne łaski i cuda przypisywane wstawiennictwu Melchiora i jego towarzyszy oraz kult zataczający coraz większe kręgi w Słowacji, na Węgrzech, na Morawach i na Śląsku, doprowadziły do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego już w roku 1628. Dopiero jednak 15 stycznia 1905 r. Melchior i jego dwaj towarzysze zostali przez św. Piusa X wpisani na listę błogosławionych.Kanonizował ich Jan Paweł II w 1995 r. Św. Melchior jest patron archidiecezji katowickiej.

W ikonografii męczennicy przedstawiani są w szatach jezuickich.
 
 
Modlitwa - Litania Narodu Polskiego
 
Kyrie, elejson, Chryste, elejson, Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Nad Polską, Ojczyzną naszą, zmiłuj się Panie.
Nad narodem męczenników, zmiłuj się Panie.
Nad ludem zawsze wiernym Tobie, zmiłuj się Panie.
Jezu, nieskończenie miłosierny, zmiłuj się nad nami.
Jezu, nieskończenie mocny, zmiłuj się nad nami.
Jezu, nadziejo nasza, zmiłuj się nad nami.
O Maryjo, Bogurodzico, Królowo Polski, módl się za nami.
Święty Stanisławie, Ojcze Ojczyzny, módl się za nami.
Święty Wojciechu, Patronie Polski, módl się za nami.
Święci Męczennicy polscy: Benedykcie, Janie, Mateuszu, Izaaku i Krystynie, módlcie się za nami.
Święty Brunonie (Bonifacy), Apostole ziem polskich, módl się za nami.
Święty Andrzeju Świeradzie i Benedykcie, módlcie się za nami.
Święty Ottonie, Apostole Pomorza, módl się za nami.
Święty Cyrylu i Metody, Apostołowie Słowian, módlcie się za nami.
Święty Kazimierzu, Patronie Litwy, módl się za nami.
Święty Jozafacie, Patronie Rusi, módl się za nami.
Święty Wacławie, Patronie katedry wawelskiej, módl się za nami.
Święty Florianie, Patronie Krakowa, módl się za nami.
Święty Jacku Odrowążu, Apostole Rusi, módl się za nami.
Święta Jadwigo, królowo, Matko Narodów, módl się za nami.
Święta Kingo, Patronko Polski i Litwy oraz górników, módl się za nami.
Święta Jadwigo, Patronko Śląska, módl się za nami.
Święty Janie z Dukli, Patronie Korony i Litwy oraz rycerstwa polskiego, módl się za nami.
Święty Janie z Kęt, Patronie profesorów i studentów, módl się za nami.
Święty Melchiorze Grodziecki, Męczenniku z Koszyc, módl się za nami.
Święty Janie Sarkandrze, Obrońco tajemnicy spowiedzi, módl się za nami.
Święty Stanisławie Kostko, Patronie młodzieży, módl się za nami.v Święty Andrzeju Bobola, Męczenniku za wiarę, módl się za nami.
Święty Rafale Kalinowski, Patronie Sybiraków, módl się za nami.v Święty Bracie Albercie, Adamie Chmielowski, opiekunie biedoty krakowskiej, módl się za nami.
Święty Maksymilianie Kolbe, Męczenniku z Auschwitz
Święta Mario, Faustyno Kowalska, Apostołko Bożego Miłosierdzia, módl się za nami.
Wszyscy Święci i Święte Boże, módlcie się za nami.
Bł. Bogumile, Patronie archidiecezji gnieżnieńskiej, pokutujący za błądzących wyznawców Chrystusa, módl się za nami.
Bł. Wincenty Kadłubku, Dziejopisarzu Polski, módl się za nami.
Bł. Czesławie, Patronko Wrocławia, módl się za nami.
Bł. Bronisławo, Patronko Śląska Opolskiego, módl się za nami.
Bł. Sadoku wraz z 48 towarzyszami. Męczennicy sandomierscy, módlcie się za nami.
Bł. Salomeo, wdowo i klarysko, Księżno Halicka, módl się za nami.
Bł. Jolento zwana Heleną, Patronko Gniezna, módl się za nami.
Bł. Doroto z Mątowów, Patronko diecezji chełmińskiej, módl się za nami.
Bł. Jakubie Strepa (Strzemię), Patronie Lwowa, módl się za nami.v Bł. Szymonie z Lipnicy, Kaznodziejo prawdy, módl się za nami.
Bł. Stanisławie Kazimierczyku, duszpasterzu krakowski, módl się za nami.
Bł. Władysławie z Gielniowa, Patronie Warszawy, módl się za nami.
Bł. Regino Protman, Wyznawczyni Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, módl się za nami.
Bł. Rafale Chyliński, Patronie ubogich i chorych, módl się za nami.v Bł. Edmundzie Bojanowski, Święty aspostole ludu, módl się za nami.v Bł. Wincenty Lewoniuku wraz z XII towarzyszami, Męczennicy uniccy z Pratulina, módlcie się za nami.
Bł. Mario, Anielo Truszkowska, Patronko doskonalszego posłuszeństwa Bogu, módl się za nami.
Bł. Franciszko Siedliska, Apostołko życia Najświętszej Rodziny z Nazaretu, módl się za nami.v Bł. Mario, Marcelino Darowska, Apostołko Bożej obecności w działaniu, módl się za nami.
Bł. Karolino Kózka, Dziewicza męczennico, módl się za nami.
Bł. Wacławie, Honoracie Koźmiński, Obdarzony darem Bożego powołania, módl się za nami.
Bł. Anielo Salawa, Tercjanko frańciszkańska, módl się za nami.
Bł. Mario Tereso Ledóchowska, Matko Afrykanów, módl się za nami.
Bł. Józefie, Sebastianie Pelczarze, Pasterzu Kościoła Przemyskiego, módl się za nami.
Bł. Bernardyno, Mario Jabłońska, Patronko opuszczonych i nieszczęśliwych ludzi, módl się za nami.
Bł. Mario Karłowska, Apostołko zagubionych moralnie, módl się za nami
Bł. Jerzy, Bolesławie Matulewiczu (Matulaitisie), Niestrudzony Sługo Kościoła, módl się za nami.
Bł. Urszulo, Julio Ledóchowska, Apostołko Służby Bożej, módl się za nami.
Bł. Michale Kozalu, Męczenniku obozów koncentracyjnych, módl się za nami.
Bł. Bolesławo Lament, Apostołko wśród prawosławnych, módl się za nami
Bł. Stefanie, Wincenty Frelichowski, Kapłanie więżniów i obozów koncentracyjnych, módl się za nami.
Bł. 108 polskich męczenników z czasów II wojny światowej: Antoni, Julianie Nowowiejski, Henryku Kaczorowski, Amnicecie Kopliński, Marianno Biernacka i pozostali. Świadkowie wiary, umierających z nienawiści do wiary, wierni Panu Bogu i Jego Prawu, módlcie się za nami.
Od długiej, ciężkiej pokuty dziejowej, wybaw nas Panie!
Od kajdan niewoli, wybaw nas Panie!
Od godziny zwątpienia, wybaw nas Panie!
Od podszeptów zdrady, wybaw nas Panie!
Od gnuśności naszej, wybaw nas Panie!
Od ducha niezgody, wybaw nas Panie!
Od nienawiści i złości, wybaw nas Panie!
Od wszelkiej złej woli, wybaw nas Panie!
Od śmierci wiecznej, wybaw nas Panie!
Winy królów naszych, przebacz, o Panie!
Winy magnatów naszych, przebacz, o Panie!
Winy szlachty naszej, przebacz, o Panie!
Winy rządzących krajem, przebacz, o Panie!
Winy kierujących ludem, przebacz, o Panie!
Winy pasterzy naszych, przebacz, o Panie!
Winy ludu naszego, przebacz, o Panie!
Winy ojców i matek naszych, przebacz, o Panie!
Winy braci i sióstr naszych, przebacz, o Panie!
Winy całego Narodu polskiego, przebacz, o Panie!
Głos krwi męczenników naszych, usłysz, o Panie!
Głos krwi żołnierzy naszych, usłysz, o Panie!
Brzęk pękających kajdan naszych, usłysz, o Panie!
Płacz matek i żon, usłysz, o Panie!
Płacz wdów i sierot, usłysz, o Panie!
Płacz dzieci katowanych za polski pacierz, usłysz, o Panie!
Łzy przesiedleńców i wygnanych z Ojczyzny, usłysz, o Panie!
Łzy rolników pozbawionych swej ziemi, usłysz, o Panie!
Wołanie krzywdzonego roboczego ludu, usłysz, o Panie!
Cierpienia i trudy gnębionego w czasach wojen narodu, usłysz, o Panie!
Jęki z więzień, obozów koncentracyjnych i łagrów, usłysz, o Panie!
Jęki konających robotników Poznania, Wybrzeża, kopalni Wujek, usłysz o Panie!
Wiarę W Ciebie i ufność w nas samych, daj nam, o Panie!
Nadzieję w zwycięstwo dobrej sprawy, daj nam, o Panie!
Miłość Polski, Ojczyzny naszej, daj nam, o Panie!
Męstwo, rozum, łagodność, solidarność, daj nam, o Panie!
Wolność, chwałę, szczęście i pokój, daj nam, o Panie!
Służbę w świętej sprawie Twojej na ziemi, daj nam, o Panie!
Wszystkie dary Ducha Świętego, daj nam, o Panie!
Przez Narodzenie Twoje, bohatera wielkiego wzbudź nam, o Panie,
Przez Bogurodzicę, Ojca Świętego na długie lata, zachowaj nam, o Panie,
Przez Najświętsze Życie Twoje,żyć dobrze naucz nas, O Panie,
Przez Krzyż i Mękę Twoją, cierpienia nasze mężnie znosić daj, o Panie,
Przez Zmartwychwstanie Twoje, z ciemności grzechu wskrzesz nas, o Panie,
Przez Wniebowstąpienie Twoje, Ojczyznę wielką, wolną i szczęścliwą, daj nam, o Panie,
Przez Ducha Świętego Zesłanie, "ducha dobrego" daj nam, o Panie,
Przez Miłosierdzie Twoje, Ducha i Tradycję Narodu zachować, daj nam, o Panie,
Przez czystą św. Jadwigi, królowej ofiarę, w jedności i suwerenności naszą Polskę zachowaj, o Panie,
Przez cnoty wielkich Ojców naszych, na Twe błogosławieństwo daj nam, zasłużyć o Panie,
Boże Piastów i Jagiellonów, nie opuszczaj nas, o Panie,
Boże Sobieskiego i Kościuszki, nie opuszczaj nas, o Panie,
Boże Ojca Kordeckiego i Ojca Kolbe, nie opuszczaj nas, o Panie,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
Módlmy się: Boże Wszechmogący, Panie zastępów, padamy do stóp Twoich w dziękczynieniu, że przez wieki otaczałeś nas Swą przemożną opieką. Dziękujemy Ci, że Ojców naszych wyprowadziłeś z rąk ciemiężców, najeżdźców i nieprzyjaciół. Błogosławimy Cię za to, że po latach niewoli obdarzyłeś nas na nowo wolnością i pokojem. Na progu nowego Stulecia, kiedy tyle sił potrzeba naszemu Narodowi, aby zachować wolność i suwerenność, prosimy Cię Boże, napełnij nas mocą Ducha Twojego. Uspokój serca, daj ufności w Twoją miłość, oświeć zaćmione umysły naszych braci. Wzbudź w Narodzie chęć do cierpliwej walki o zachowanie pokoju i wolności. Spraw, byśmy stali się zdolni własnymi rękami i wzajemną solidarnością w służbie Twojego Krzyża zachować Twoje Królestwo w nas, w naszych rodzinach, w naszym Narodzie, jak za czasów naszych Praojców. Wybaw nas od głodu, nędzy i wojny. Obdarz nas chlebem. Błogosław naszej pracy. Panie Miłosierny, Panie Sprawiedliwy, Panie Wszechmocny. Boże, niech Duch Święty zmienia oblicze tej ziemi i umacnia Twój lud. Daj nam, o Panie, abyśmy po przyjęciu w pokorze "Bierzmowania Dziejów" - udzielonego przez Ojca Świętego - Jana Pawła II w 1979 roku - Twego Ducha nigdy nie zasmucali, a przez Zawierzenie Maryi, Matce Kościoła i Królowej Polski pozostawali zawsze wierni Chrystusowi, Kościołowi i Ojczyżnie. Amen.
Modlitwa za Ojczyznę (Ks. Piotra Skargi).
Boże, Rządco i Panie narodów, z ręki i karności Twojej racz nas nie wypuszczać, a za przyczyną Najświętszej Panny, Królowej naszej, błogosław Ojczyżnie naszej, by Tobie zawsze wierna, chwałę przyniosła Imieniu Twemu a syny swe wiodła ku szczęśliwości.
Wszechmogący wieczny Boże, spuść nam szeroką i głęboką miłość ku braciom i najmilszej Matce, Ojczyżnie naszej, byśmy jej i ludowi Twemu, swoich pożytków zapomniawszy, mogli służyć uczciwie.
Ześlij Ducha Świętego na sługi Twoje, rządy kraju naszego sprawujące, by wedle woli Twojej ludem sobie powierzonym mądrze i sprawiedliwie zdołali kierować. Przez Chrystusa, Pana naszego.Amen.
Modlitwa do Najświętszej Maryji Panny Królowej Polski
Powierzamy się Tobie, najpewniejsza Przewodniczko i Wspomożycielko narodu na tym gwałtownym zakręcie naszych dziejów, w tak dziś trudnych chwilach życia polskiego. Oddajemy w Twe macierzyńskie dłonie to, co jest u nas najlepsze, abyś to dobro umocniła w naszych sercach i czynach, W obyczaju i działaniu narodu. Powierzamy Ci, Maryjo, i to, co w nas słabe i zagrożone. Ulecz nas z grzechów i niemocy. Pomóż pokonać wszelką beznadziejność. Dźwigaj z upadków, klęsk i błędów. Zawierzamy Ci, Matko, wszystkich Polaków, ale szczególnie tych, którzy znaleźli się w obliczu biedy, bezrobocia, braku mieszkania, strachu przed przyszłością. Zawierzamy Ci każdego człowieka w naszej Ojczyźnie. Przede wszystkim jednak młode rodziny i całe pokolenie młodych Polaków, bo od nich zależą przyszłe losy Ojczyzny. Ucz nas, Zwycięska Pani, przezwyciężać nasze złe skłonności i wady, a szczególnie egoizm, nieczułość na potrzeby innych, bezmyślne korzystanie z dóbr tego świata. Ucz nas wychodzić z sercem obdarzającym i z czynem miłości ku ludziom, szczególnie tym, którzy oczekują naszej pomocy. Prosimy Cię, Matko i Żywicielko Syna Bożego: naucz nas służyć życiu od jego poczęcia aż po naturalną śmierć. Naucz nas to życie przyjmować z wdzięcznością i ufnością. Ucz nas, Wspomożycielko wiernych współodpowiedzialności w Kościele i życiu społecznym. Wiemy, że trzeba nam u progu drugiego tysiąclecia polskich dziejów wziąć w swe dłonie odpowiedzialność za losy Ojczyzny. Ucz nas, Królowo Polski, jak to mamy czynić. Pragniemy żyć z każdym dniem lepiej i godniej, jako chrześcijanie i Polacy, świadomi wielkiego dziedzictwa tysiącletniej kultury narodu; wierni kontynuatorzy jego najlepszych tradycji, ale otwarci na wezwania, jakie stawia nam dzisiaj Bóg, Władca Dziejów. Spraw to, Przewodniczko narodu, abyśmy nie uchylali się od podejmowania tych od wieków ważnych i tych prawdziwie nowych - a gwarantujących dobro naszego kraju i narodu - zadań, jeśli tylko okażemy się do nich sposobni. Spraw przez pomoc z nieba, przez swe potężne wstawiennictwo u Boga, abyśmy podjęte przez siebie zadania i obowiązki jak najlepiej wykonywali. Chcemy kroczyć w naszym życiu wspólnie z Chrystusem, jako Jego wierni wyznawcy. Pragniemy gorąco, czynem i słowem, całym swoim życiem, dawać świadectwo prawdzie, którą wyznajemy, Wspomagaj nas w tym Maryjo, Wspomożycielko wiernych, Królowo Polski. Amen