CZY TERRORYŚCI Z GWna ZAKAZALI NAUCZANIA ŚW. JANA PAWŁA II W DIECEZJI POZNAŃSKIEJ

 Czy GWno rządzi arcybiskupstwem poznańskim ?

 
Abp Marek Jędraszewski zwrócił uwagę na różnicę i napięcie, jakie istnieje między królestwem Chrystusa a królestwami tego świata. Wyjaśniał, że Jezus przyszedł na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Arcybiskup zwrócił uwagę na to, że wobec wszystkiego co mówił Jezus o swoim królestwie, Piłat okazywał sceptycyzm i ciągły lęk. Dlatego zdobył się na gest, który symbolizował ucieczkę od odpowiedzialności i nie chciał mieć nic wspólnego ze sprawą Jezusa.
Read more: http://www.pch24.pl/abp-jedraszewski--ten-swiat-chce-bysmy-byli-tolerancyjni--czyli-zapomnieli-o-chrystusie-psi,64367,i.html?fbclid=IwAR3kxzROfQrVN_J7O8HOKyISQ6A0v5ibwAau74itF5bw16lDxU8du2VPiss#ixzz5Y6rczNUn
 
 
  
KARA ZA WYWIAD Z ANTYSEMITĄ
 
Rozgłośnia archidiecezji poznańskiej nie przedłuży umowy o pracę z Markiem Dłużniewskim.
Po fali nacisków Gazety Wyborczej rozmowa na temat niepodległości z konserwatywno-liberalnym publicystą nie została przez Emaus wyemitowana. "Katolickie radio na kolanach przed Gazetą Wyborczą" - pisał portal Niezalezna.pl.
- Zacząłem mieć wątpliwości co do mojej przyszłości w Radiu Emaus - powiedział nam Marek Dłużniewski.
Redaktor Michalkiewicz jest na celowniku środowisk feministycznych przez kontrowersyjny komentarz dotyczący precedensowego wyroku obciążającego Towarzystwo Chrystusowe za drastyczne przestępstwa seksualne jednego z byłych zakonników.
 
Sanhedryn z Poznania znów osądził Chrystusa Pana
http://janusz.neon24.org/post/145769,sanhedryn-z-poznania-znow-osadzil-chrystusa-pana
 
Na antenie katolickiego radia Emaus emitowane były rozmowy między innymi z Dorotą Wellman, Jerzym Owsiakiem czy Mirosławem Hermaszewskim.
 
 
 
CZY TERRORYŚCI Z GWna ZAKAZALI NAUCZANIA
 
  
ŚW. JANA PAWŁA II W DIECEZJI POZNAŃSKIEJ ?
 
 
 
(….)
W tym przełomowym momencie przyjechał do Polski Jan Paweł II. Ku zaskoczeniu rodzimej „katolewicy” i tzw. lewicy laickiej papież nie przybył do Ojczyzny, by celebrować „dojrzałość Polaków okazaną przy okrągłym stole” i namaszczać swym autorytetem „ewolucyjną drogę dochodzenia do wolności”, egzorcyzmując jednocześnie „podpalaczy polskiego domu”, rodem z „polskiego piekła”, domagających się co rusz dekomunizacji i lustracji („porachunków i podłej zemsty”).
Nic z tych rzeczy. Następca św. Piotra przyjechał do Polski, by uczyć Polaków, że fundament swojej wolności mają osadzić na Dekalogu. Wprost piętnował więc ideologię jednej, słusznej gazety oraz jej „kościelnego suplementu” w postaci „Tygodnika Powszechnego”, która jako najważniejsze „zagrożenia” stające przed Polską po 1989 roku wskazywała zakusy polskiego Kościoła na „neutralność światopoglądową państwa”oraz perspektywę „powrotu demonów polskiej kato-endecji”. Zdecydowanie odrzucał również propagowaną przez te same środowiska ideologię „powrotu Polski do Europy” rozumianą jako podporządkowanie się Polski programowi agresywnego laicyzmu i hedonizmu.
 
Papież "nie zrozumiał wolności"

Nic dziwnego, że po pielgrzymce z 1991 roku na łamach „Gazety Wyborczej” nie szczędzono Janowi Pawłowi II gorzkich słów. Kreowano go nie tylko na człowieka, który „nie zrozumiał polskiej wolności”, ale jest dla niej poważnym zagrożeniem. Dawid Warszawski komentując papieskie nauczanie w Polsce w 1991 roku stwierdzał: „Europa chrześcijańska, Polska chrześcijańska, tak jak je definiuje Papież, możliwe są jedynie na gruzach Europy i Polski demokratycznej […]. To nie naród polski, lecz Kościół katolicki zdaje się marnować na naszych oczach historyczną szansę, szansę obecności w demokracji jako autorytet, doradca i pocieszyciel” (GW, 13 czerwiec 1991).

Jeszcze dalej w swoich przestrogach poszedł S. Mazurek, według którego „w antytotalitarnym i głęboko etycznym nauczaniu Jana Pawła II doszukać się można idei występujących w dwudziestowiecznych ideologiach totalitarnych oraz herezjach i doktrynach pretotalitarnych, znanych z historii średniowiecznej i nowożytnej Europy, np. u szesnastowiecznych anabaptystów czy w Kole Towiańskiego” (GW, 18 czerwiec 1991).

„Gazeta Wyborcza” jako tropicielka herezji i to w papieskim nauczaniu – trzeba przyznać smaczne. Również Adama Michnikadługo prześladowała trauma słów wypowiedzianych przez Jana Pawła II w Polsce w 1991 roku, gdy Ojciec Święty przypominał o konieczności istnienia związku między wolnością a prawdą. Redaktor „Giewu” pisał w 1992 roku w tym kontekście: „przekształcenie polityki w obraz walki prawdy z nieprawdą grozi inwazją różnych fundamentalizmów i destrukcją ładu demokratycznego” (GW, 7 – 8 listopad 1992).

Nauczanie Jana Pawła II w Polsce u progu III RP było zaprzeczeniem promowanej przez warszawsko-krakowską laicką lewicę „pedagogiki strachu i podejrzliwości” wobec narodu jako takiego, w szczególności zaś narodu polskiego.
 
"Tylko prawda czyni wolność"

W Lubaczowie 2 czerwca 1991 roku Jan Paweł II podkreślał, że Bógchce swoją świętością ogarnąć nie tylko poszczególnego człowieka w jego wymiarze prywatnym, ale również rodziny całe i inne ludzkie wspólnoty, również całe narody i społeczeństwa”. Polski Papież był tutaj kontynuatorem wielkiego nauczania Prymasa Tysiąclecia, dla którego drogą Kościoła w Polsce był naród – „rodzina rodzin”.

Warto też przypomnieć słowa Jana Pawła II wypowiedziane do Wojska Polskiego w Koszalinie 1 czerwca 1991 roku o tym, że „Polacy byli zawsze narodem rycerskim. Nie szukali wojny, nie prowadzili na ogół wojen zaborczych, ale umieli bohatersko walczyć w obronie zagrożonej wolności i niepodległości”. Zestawmy je z wtłaczaną obecnie z każdej strony „pedagogiką wstydu” z Polski i polskości, „polskiego antysemityzmu”, etc. To z tego powodu w GW skarcono Jana Pawła II za „mesjanizm”. Wystarczyło tylko przypomnienie przez papieża chlubnych kart polskiej historii.

Jan Paweł II przypominał i jednoznacznie oceniał także niedawną przeszłość, historię narzuconego Polsce komunizmu. Jak mówił w Lubaczowie – przypominając także swoje losy jako obywatela PRL-u – „doświadczyliśmy tego wielkiego katolickiego getta. Getta na miarę narodu”. Jak uczył Ojciec Święty racje nie były równo rozłożone „po obu stronach”, a PRL nie był „najlepszą Polską, jaka mogła wówczas istnieć”. W Białymstoku 5 czerwca 1991 roku Jan Paweł II przypominał o pilnej konieczności przezwyciężania „następstw ustroju, który okazał się ekonomicznie niewydolny, a etycznie szkodliwy”.

Dzień później w Olsztynie Ojciec Święty wypowiedział jedno z kluczowych zdań całej pielgrzymki: „Zachłystujemy się tą wolnością, której przedtem nam odmawiano […], ale równocześnie zapominamy o tym wymiarze podstawowym, że nie ma prawdziwej wolności bez prawdy. Tylko prawda czyni wolność”. Do tej kwestii powrócił Jan Paweł II przemawiając 8 czerwca 1991 roku na Zamku Królewskim w Warszawie do władz RP, mówiąc, że „wolność nie gruntuje się inaczej, jak tylko przez prawdę”.
(...)
Jedyną gwarancją dla wolności,także tej budowanej po 1989 roku w Polsce, jest Prawda. Stąd oparcie całego papieskiego nauczania w 1991 roku o skałę Dekalogu.To Słowa Boga wyryte na kamiennych tablicach, a następnie potwierdzone i wypełnione przez Syna Bożego są jedynym zabezpieczeniem rozwoju i wolności Polski. Bynajmniej nie hasło „wejścia do Europy”.
(prof. G. Kucharczyk)
Źródłohttp://www.pch24.pl/o-tym--jak-ojciec-swiety-nakrzyczal-na-polakow,22544,i.html#ixzz5Y6jDPhAT
 
 
 
Zdaniem metropolity krakowskiego, byłego biskupa poznańskiego, abp. M. Jędraszewskiego, to współczesny świat często chce za wszelką cenę żyć tak jakby Boga w ogóle nie było, a „równocześnie tworzy prawa, które stanowią ewidentny zamach na życie drugiego człowieka, zwłaszcza tego słabego i bezbronnego”.
 
GW-no PRAWDA!
 
 
 
Katolickie radio na kolanach przed „Gazetą Wyborczą” – pisaliśmy w połowie listopada. Po fali nacisków ze strony lewicowych środowisk Radio Emaus wstrzymało audycję na temat niepodległości ze Stanisławem Michalkiewiczem w roli głównej. Emaus to rozgłośnia archidiecezji poznańskiej.
 
Teraz radio poinformowało, że nie przedłuży umowy o pracę z dziennikarzem Markiem Dłużniewskim. Oficjalna rozgłośnia archidiecezji poznańskiej w poniedziałek po święcie niepodległości miało wyemitować nagraną wcześniej rozmowę ze Stanisławem Michalkiewiczem. Wywołało to ogromną falę hejtu i protest poznańskiej „Gazety Wyborczej”.
 
Publicysta znany z antysemickich wypowiedzi i obrażania kobiet – tak w artykule pt. „Katolickie Radio Emaus przeprowadziło rozmowę z antysemitą, który obraża kobiety. Po protestach – nie nadało jej” określono znanego i szanowanego publicystę „Najwyższego Czasu!”.
 
Po fali nacisków i wściekłego ataku lewackich mediów zdecydowano się odwołać audycję. Redaktor Michalkiewicz jest na celowniku środowisk feministycznych po swoim komentarzu na temat precedensowego wyroku, który nakazywał Towarzystwu Chrystusowemu zapłacić odszkodowanie i dożywotnią rentę dziewczynie wykorzystanej przez księdza.
Na antenie katolickiego radia publikowano audycje z wieloma znanymi lewicowcami, takimi jak Dorota Wellman czy Jerzy Owsiak.Jednak po wywiadzie z Michalkiewiczem zdecydowano się nie przedłużać umowy z dziennikarzem. Zacząłem mieć wątpliwości co do mojej przyszłości w Radiu Emaus – powiedział zwolniony Dłużniewski.
Źródło: Radio Poznań
 
Dostać milion złotych za molestowanie, że tam kiedyś, ktoś tam wsadził pod spódniczkę, no któż by nie chciał. Miliona złotych to taka panienka jedna z drugą przez całe życie może nie zarobić, a tutaj za jednego sztosa. No to żadne k***y nie są tak wysoko wynagradzane na całym świecie – te słowa Michalkiewicza wywołały prawdziwą burzę. Publicysta odniósł się w ten sposób do wyroku poznańskiego sądu przyznającego ofierze molestowania seksualnego milion złotych odszkodowania.
 
"Jakie refleksje wiążą się ze stuleciem odzyskania przez Polskę niepodległości? Co i kto jej zagraża? Czy niepodległość jest celem czy środkiem? Jakich reform potrzebuje Polska? O tym, w swoim stylu, bez owijania w bawełnę i bez politycznej poprawności, mówi Markowi Dłużniewskiemu prawnik i publicysta – Stanisław Michalkiewicz" – tak w mediach społecznościowych reklamowano wywiad, który miał zostać wyemitowany w poznańskim katolickim Radiu Emaus. Zapowiedzi te spotkały się z falą protestów. Swój sprzeciw zgłosił m. in. Poznański Strajk Kobiet.
 
"Nie znałem ostatniej skandalicznej wypowiedzi Stanisława Michalkiewicza, ponieważ w październiku przez trzy tygodnie byłem najpierw poza Polską, a potem poza Poznaniem, nie śledząc specjalnie bieżących wydarzeń. Kontekst tej wypowiedzi oraz brak przeprosin felietonisty za te słowa, skłoniły mnie do zdjęcia audycji z anteny" – napisał szef Radia Emaus, ks. Wojciech Nowicki.
 
Presja ma sens. Musimy to monitorować, żeby nie dopuszczać, aby tego typu osoby miały możliwość wypowiadania się publicznie – mówi w rozmowie z portalem Onet przedstawicielka poznańskiego Strajku Kobiet.
 
  
W towarzystwie logofagów
Dowiedziałem się z mediów, że ksiądz Wojciech Nowicki, redaktor naczelny katolickiego Radia Emaus w Poznaniu, wstrzymał nadanie na antenie tego radia rozmowy, jaką przeprowadził ze mną 13 października dziennikarz tej rozgłośni. Powodem wstrzymania emisji rozmowy były perswazje tamtejszego oddziału „Gazety Wyborczej” oraz poznańskich feministek, którym przewodzi małżonka prezydenta Poznania, pana Jaśkowiaka. Ksiądz Nowicki uzasadnił swoją decyzję tym, że wypowiedziałem opinię, która feministkom się nie spodobała. Chodziło o wysokość odszkodowania, jakie z wyroku poznańskiego sądu otrzymała od Zgromadzenia Księży Chrystusowców 24-letnia dziś osoba za to, że przed 11 laty ksiądz erotoman miał ją przez kilkanaście miesięcy więzić i gwałcić. Nie znam akt tej sprawy, ale od początku wydało mi się dziwne to, że przez okres tych „kilkunastu”, a więc co najmniej jedenastu miesięcy, 13-letnia wówczas panienka chodziła do szkoły, a więc nie mogła być „uwięziona” w potocznym sensie tego słowa. Wychodziła na miasto, kontaktowała się w szkole z rówieśnikami i nauczycielami, mogła zgłosić się na policję, albo wreszcie – uciec do domu. Nic takiego się przez te „kilkanaście miesięcy” nie stało, podobnie jak z publikacji prasowych wynika, że przez ten czas również rodzina ofiary księdza-erotomana nie zainteresowała się losem córki – czy żyje, czy nie chora, no i w ogóle – jak się jej powodzi. Mam w związku z tym swoje podejrzenia, ale mniejsza o to, bo nie one były powodem wrogiej reakcji poznańskich feministek, tylko moja opinia na temat wysokości odszkodowania. Otóż opiewało ono na milion złotych oraz dożywotnią rentę w wysokości 800 złotych miesięcznie. Wyraziłem zatem opinię, że „żadna kurwa tyle nie zarabia” - i to właśnie wzburzyło wspomniane feministki, jak i przewielebnego księdza Nowickiego. Najwyraźniej i one i przewielebny Ksiądz muszą uważać inaczej – że jeśli nawet nie wszystkie, to niektóre zarabiają tyle samo, a być może nawet więcej. Nie będę się spierał, bo nie znam tego środowiska aż tak dokładnie, ale być może dochody tych osób są jednak przeceniane. Zwróciłem też uwagę, że takie wysokie odszkodowania mogą zachęcić inne osoby do przypominania sobie różnych zdarzeń z przeszłości, wskutek czego również i u nas pojawi się przemysł molestowania, znany na Zachodzie pod nazwą „Me too” (Ja też). Jednak zasadniczym powodem, dla którego w ogóle zająłem się tym przypadkiem był precedensowy wyrok sądu, w moim przekonaniu w bardzo groźny sposób łamiący zasadę indywidualizacji odpowiedzialności. Zobowiązanym do wypłacenia tego odszkodowania sąd uczynił nie sprawcę tych wszystkich przestępstw, tylko Zgromadzenie Księży Chrystusowców, do którego tempore criminis sprawca należał. Niezawisły sąd uzasadnił swoją decyzję art. 430 kodeksu cywilnego, który stanowi, że „Kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosowania się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności.” Nie sądzę, by zostało przed sądem udowodnione, że Zgromadzenie zleciło księdzu-erotomanowi wykonywanie czynności w postaci uwięzienia i wielokrotnych gwałtów na nieletniej, ani że podczas wykonywania wspomnianych „czynności” – a to przecież one były przyczyną szkody – podlegał kierownictwu Zgromadzenia i miał obowiązek stosowania się do jego wskazówek. Gołym okiem widać, że interpretacja dokonana przez poznański niezawisły sąd jest oczywiście sprzeczna nie tylko z intencją ustawodawcy, ale nawet – z literalnym brzmieniem przepisu, na który sąd się powołał. Pewne światło na tę samowolkę rzuca opinia pani prof. Moniki Płatek, że na biednego nie trafiło. Wygląda na to, że sąd dopuścił się samowolki kierując się bolszewicką zasadą „grab nagrabiennoje!”, a poza tym podejrzewam, iż uczynił to w intencji przypodobania się tej części opinii publicznej, która swoją wrogość wobec Kościoła katolickiego objawia zgodnie ze wskazówkami Józefa Goebbelsa, który zalecał oskarżanie duchowieństwa („klechów”) o skandale obyczajowe i finansowe. Że w awangardzie tej kampanii występuje „Gazeta Wyborcza”, czyli żydowska gazeta dla Polaków, to rzecz zrozumiała. Celem Żydów, sposobiących się przecież do obrabowania Polski pod pretekstem „roszczeń majątkowych”, jest odcięcie narodu polskiego nawet od tej namiastki przywództwa, jakie reprezentuje duchowieństwo katolickie, by tym łatwiej przerobić go na „nawóz historii”. Zrozumiałe wydaje mi się także stanowisko poznańskiego sądu, który najwyraźniej pozazdrościł sądom gdańskiego okręgu sądowego sławy z powodu znanej na całym świecie niezawisłości. Mniej zrozumiała jest natomiast reakcja przewielebnego Księdza, chociaż i ją też można uzasadnić co najmniej trzema przyczynami. Po pierwsze – że wśród moich krytyków pierwsze miejsce zajmuje niewątpliwie pani prezydentowa Jaśkowiakowa, a po drugie – że ordynariuszem archidiecezji poznańskiej jest JE abp Stanisław Gądecki, który był wielokrotnie przeze mnie krytykowany za urządzanie dorocznych obchodów, które nazwałem „dniami judaszyzmu”. Ekscelencja prawdopodobnie w ogóle nie wie o moim istnieniu, ale przewielebny ksiądz Nowicki może wiedzieć i być może dlatego wolał nie dopuścić na antenę rozmowy ze mną. Trzecią wreszcie przyczyną mogła być wspomniana perswazja, by takich ananasów na antenę nie puszczać. Judenrat „Gazety Wyborczej” składa się bowiem z osobników przekonanych, że poinformowanie o kimś na łamach, czy antenie, stanowi dla takiej osoby rodzaj nagrody za dobre sprawowanie. Tak samo uważali redaktorzy „Trybuny Ludu” i „Żołnierza Wolności” za pierwszej komuny, kiedy to rodzice dzisiejszych bojowników o demokrację, na polecenie Stalina tresowali Polaków do komunizmu. Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci, więc nic dziwnego, że „Gazeta Wyborcza” stoi na czele środowiska logofagów, maskując swoje wrogie wolności słowa stanowisko frazesami o „mowie nienawiści”, „wykluczaniu” i „stygmatyzowaniu”. Ostatnia decyzja przewielebnego Księdza Wojciecha Nowickiego pokazuje, że i on do tego grona dołączył, podobnie jak wcześniej – przewielebny ojciec Grzegorz Kramer, któremu nie powierzyłbym nawet duszy od żelazka.
Stanisław Michalkiewicz
Źródło; http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4349
 
Stanisław Michalkiewicz: Żydzi będą kiedyś rozliczeni - cierpliwość się wyczerpie 
https://www.youtube.com/watch?v=ek6AvFaZv60